Witajcie! Dzisiaj zapraszam Was na recenzję mineralnego scrubu do ciała zza naszej wschodniej granicy a dokładniej z Białorusi. Jest on produkowany przez firmę Belita&Vitex. Cała seria z minerałami Morza Martwego kusi piękną szatą graficzną opakowań. Ja zdecydowałam się przetestować oczyszczający peeling do ciała. Czy przypadł mi do gustu? Tego dowiecie się czytając dalej :)
Na opakowaniu znajdziemy wszelkie potrzebne informacje dotyczące sposobu używania oraz skład, który może na pierwszy rzut oka nie zachwyca, ale najważniejsze jest przecież działanie kosmetyku.
Trochę bałam się parafiny, która w wielu scrubach oblepia nas tłustą warstwą. Okazuje się, że jednak niepotrzebnie, ale o tym za chwilę. Ogromny plus za brak SLS i SLES w składzie! Zazwyczaj peelingi je zawierają, a skóra mojego ciała, szczególnie na ramionach nie reaguje zbyt dobrze na ten składnik, więc tym bardziej ucieszyłam się, że mam produkt, który mogę zastosować bez obaw na całym ciele.
Scrub mieści się w 200 ml, miękkiej tubie. Jest ona niestety odkręcana, ale nie wpływa to jakoś drastycznie na wygodne użytkowanie. Poza tym po peeling sięgamy około dwa razy w tygodniu, więc codziennie nie musimy go odkręcać.
Kosmetyk ma dość gęstą, kremową konsystencję, jednak łatwo wydobywa się z opakowania. Ma w sobie mnóstwo zmielonych drobinek pestek moreli, które są dość wyczuwalne. Formuła scrubu nie jest bardzo tłusta, raczej powiedziałabym kremowa i łatwo go spłukać - coś jak odżywka do włosów z mnóstwem drobinek.
Jeśli chodzi o zapach, to jest on bardzo przyjemny i delikatny. Trochę trudno mi go do czegokolwiek porównać. Jest to aromat raczej wzięty z substancji perfumującej. Nie musicie się tutaj obawiać ziemistych zapachów, charakterystycznych dla kosmetyków z Morza Martwego.
Jak wiecie jestem zwolenniczką używania peelingów na suchą skórę. Wtedy mają zdecydowanie mocniejsze, a co za tym idzie lepsze działanie. Tak też używałam tego scrubu. Znajdujące się w nim drobinki pestek moreli delikatnie, ale jednak zdecydowanie złuszczają martwe komórki naskórka, a kremowa postać peelingu dodatkowo nawilża i zmiękcza skórę. Nie ma problemów ze spłukaniem, mimo zawartości parafiny nie ma też tłustego filmu na ciele. Ogromnie cieszy mnie ten fakt, bo nie mam problemów, kiedy użyję scrubu przed depilacją :) Skóra pozostaje gładka i nawilżona, choć nie do tego stopnia aby rezygnować z balsamu po kąpieli. Scrub spełnia swoje zadanie - bardzo dobrze oczyszcza i złuszcza, pozostawiając skórę wygładzoną i miłą w dotyku. Jeśli zależy nam na delikatniejszym efekcie można użyć produktu na zwilżoną skórę - siła tarcia drobinek jest wtedy mniejsza. Bez obaw możemy też używać go na delikatniejszych partiach ciała np. dekolcie. Scrub nie wywołał u mnie żadnych reakcji alergicznych ani nie podrażnił mojej skóry.
Wydajność jest średnia i zależy oczywiście od używanych ilości.
Podsumowując mineralny scrub oczyszczający z minerałami z Morza Martwego ma dość dobre działanie na moją skórę. Nie wysusza jej, a przy tym bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek. Siłę tarcia określiłabym na średnią w kierunku mocniejszej, jeśli użyjemy go na suchą skórę. Pamiętajmy jednak, że nie jest to peeling cukrowy, więc takiego stopnia tarcia przy nim nie otrzymamy.
Cena scrubu to ok 15-16 zł. Jest dostępny w sklepach zielarsko-medycznych, wybranych aptekach, drogeriach kosmetycznych z naturalną kosmetyką oraz sklepach internetowych. Aby zlokalizować dostępność stacjonarną polecam skorzystać z wyszukiwarki na stronie dystrybutora - KLIK.
Kosmetyk jest dystrybuowany prze firmę Biosfera Polska.
Używaliście kosmetyków z tej serii?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Ale fajny scrub :)
OdpowiedzUsuńChyba bym go polubiła.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typy scruby, ta konsystencja mmm moja ulubiona :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale brzmi naprawdę fajnie. Może się skuszę, gdy tylko gdzieś wypatrzę ;)
OdpowiedzUsuńposzukaj w sklepach internetowych albo skorzystaj z wyszukiwarki punktów stacjonarnych :)
Usuńmnie od tej firmy ciekawią maski do włosów. więc idę szukać czy w krakowie gdzieś dostanę : )
OdpowiedzUsuńw tak dużym mieście z pewnością :)
UsuńUżywam obecnie tego samego peelingu :) Niedługo i u mnie pojawi się recenzja :)
OdpowiedzUsuńDla mnie złuszczanie na pewno byłoby w zupełności wystarczające, więc kusi mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt,myślę ,że byłabym z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*
Widać, że ma sporo drobinek. Takie peelingi lubię :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być bardzo przyjemnym zdzierakiem :) Białoruskich kosmetyków jeszcze nie miałam!
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale chętnie bym wypróbowała bo wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada, ja z morza martwego mam serum do twarzy i błoto z organique :)
OdpowiedzUsuńMam i nie narzekam ale wolę jednak mocniejsze zdzieraki :)
OdpowiedzUsuńfajnie sprawdza sie na suchą skórę :) działanie jest wtedy mocniejsze :)
UsuńUwielbiam kosmetyki z morza martwego. Miałam kilka masek i byłam bardzo zadowolona. Podoba mi się także przystępna cena tego scrubu, biorę się za zamawianie!
OdpowiedzUsuńpolecam :)
Usuńja będę testowaćmaskę z tej serii :)
OdpowiedzUsuńpeeling mi sie podoba :D
również przetestowałam ten peeling:)
OdpowiedzUsuńja mam już powoli przesyt rosyjskich kosmetyków. cieszę się, że świeca dotarła. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńten jest białoruski :)
UsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji i przyjemności poznać :)
OdpowiedzUsuńnie znam zupełnie tej firmy ale po twojej opinii czuję skuszona :)
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo zachęcająco:) idealna konsystencja :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym produktem. Świetna konsystencja i sporo drobinek :)
OdpowiedzUsuńOjj, fajny, fajny. Bardzo lubię takie peelingi!
OdpowiedzUsuńAle mi się podoba! Z Twojej recenzji wnioskuję, że byłby moim ulubieńcem - chętnie wypróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńpolecam :) będziesz zadowolona :)
UsuńBardzo ciekawy :) Skuszę się na niego bardzo chętnie :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
Usuń