Witajcie! Dzisiaj o kolejnym produkcie pochodzącym z Remedium Natura. Kremy z ekstraktami ze ślimaka są na tyle słynne, że postanowiłam wypróbować działanie jednego z nich. Nie miałam żadnego z tych sławnych koreańskich cudów, ale sprawdziłam działanie ślimaczego kosmetyku z Ukrainy, który być może jest w stanie im dorównać :) Jeśli jesteście ciekawi, jak się u mnie sprawdził, to zapraszam na recenzję :)
"Śluz ślimaka - ślimaki produkują ogromną ilość śluzu, w którym udało się stwierdzić obecność takich przydatnych składników jak: kawas glikolowy, kolagen, witaminy, naturalne antybiotyki, elastyna, alantoina. Ta kombinacja naturalnych substancji okazała się byc doskonałym środkiem na choroby skórne, nie powodujacym żadnych skutków ubocznych, dzięki braku obecności dodatków chemicznych.
- antyseptyczne i bakteriobójcze
- wygładza blizny i redukuje zmarszczki
- stymuluje i regeneruje wszystkie warstwy skóry
Wskazania:
- redukcja rozstępów, zmarszczek i blizn
- pielęgnacja każdego rodzaju skóry oraz cery z problemami trądzikowymi
- długo gojące się rany, wrzody."
Więcej informacji na stronie sklepu - [KLIK]
Na czerwono podkreśliłam miejsce ekstraktu ze ślimaka w składzie.
Opakowanie
Krem przybywa do nas w pudełeczku, które kryje tubkę kosmetyku. Jest ona biała, ma naklejone etykiety w języku Polskim. Na pudełeczku znajdziemy również polsko języczce informacje. Szata graficzna jest dość prosta. Tubka jest odkręcana. Krem jest zabezpieczony sreberkiem, więc mamy pewność, że jest świeży i nie był wcześniej otwierany :)
Konsystencja, barwa, zapach
Kosmetyk ma gęstą konsystencję, ale nie ma problemów z rozsmarowaniem na skórze. Jest koloru białego i ma delikatny ziołowy zapach. Nie utrzymuje się on na skórze.
Działanie
Krem szybko się wchłania, ale na ciele pozostaje delikatna powłoczka ochronna, nie jest ona klejąca. To pewnie zasługa parafiny, która pełni tutaj funkcję ochronną, aby przyśpieszyć regenerację podrażnionej, chorej skóry, choć może mieć też działanie komedogenne, więc należy uważać jeśli używamy tego kremu na twarzy. Ja stosowałam go na moich problematycznych ramionach, na których wcześniej lubiły często się pojawiać ropne wypryski, pozostawiając po sobie blizny, bo oczywiście nie mogłam się powstrzymać i je rozdrapywałam. Po ponad miesięcznym (6 tygodni) stosowaniu tego kremu w tej okolicy zauważyłam sporą poprawę. Krostki się zagoiły, nowe nie pojawiają się już tak często, skóra wygląda coraz zdrowiej, znacznie mniej odczuwam swędzenie a blizny nieco zbladły. Wiem, że blizn nie da się pozbyć w ciągu miesiąca, czy nawet kilku, bo te po zapaleniu mieszków włosowych ginęły u mnie przez prawie trzy lata, dlatego w tym aspekcie nie oczekuję cudów. Najważniejsze, że problem złagodniał i nie wstydzę się już tak bardzo swoich ramion :)
Dodam, że w tym miesiącu zrezygnowałam też z mycia ciała środkami zawierającymi SLS oraz stosowałam na ramiona także glinkę błękitną, o której pisałam tu - [KLIK] :) Wszystko to wpłynęło bardzo pozytywnie na stan skóry w tym miejscu :)
Zalety
Krem łagodzi skórę i przyspiesza gojenie ropnych krostek, łagodzi podrażnienia i swędzenie skóry. Zmniejsza nieco blizny, choć na to potrzeba dużo czasu :)
Wady
Balsam zawiera parafinę (olej mineralny), który może zapychać skórę oraz formaldehyd, chociaż na ostatnim miejscu składu, więc nie ma go chyba tam za dużo. Co ciekawe formaldehyd zawierają też peelingi Farmony (te małe owocowe Tutti Frutti). Mimo tych małych wad krem dobrze działa na moją skórę, choć muszę przyznać, że trochę obawialam się tej parafiny na moich ramionach.
Wydajność
Kosmetyk jest bardzo wydajny, choć zależy to oczywiście od wielkości obszaru na jaki go używamy. Ja jednorazowo nakładałam niewielką ilość, bo taka lepiej służyła mojej skórze :)
Pojemność: 75 ml
Cena: 19 zł
Dostępność: sklep internetowy Sekrety Natury - [KLIK] oraz Allegro - [KLIK]
Spotkaliście się z nim? Używaliście kosmetyków z ekstraktem ze ślimaka?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
ślimaki mi się podobają, ale formaldehyd i parafina już nie, bałabym się, że mnie zapcha, albo jeszcze coś gorszego :/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńteż bałam się tej parafiny, ale nie powodowała pogorszenia staniu skóry, choć na twarzy nie sprawdzalam. A formaldehyd zawierają też te małe peelingi Tutti Frutti z Farmony i nawet o tym nikt nie wie, bo jest zaszyfrowany w składzie, tutaj chociaż jest to podane na opakowaniu :)
UsuńParafina raczej na pewno by mnie zapchała, więc raczej niestety nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym go na moich bliznach ;)
OdpowiedzUsuńna blizny jest bardzo dobry :)
Usuńśluz ślimaka trochę zniechęca... opakowanie średnie, nasuwa złe skojarzenia, chociaż sama konsystencja kremu wygląda ok :)
OdpowiedzUsuńczego nie robi się dla urody :)
UsuńZ moją cerą, pewnie następnego dnia rano byłabym cała w pryszczach - nie dla mnie parafina.
OdpowiedzUsuńdlatego ja stosowalam go na ciało a nie na twarz :)
UsuńDużo niesprawdzających się kosmetyków można użyć inaczej, często tak robię :D
UsuńPS Naprawiłam dodawanie komentarzy - dawno mnie nie było na bloggerze i pozapominało mi się :D
póki, co ślimaka tylko jadłam :D Ale jako produkt kosmetyczny jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze styczności z tym cudem...
OdpowiedzUsuńchętnie bym wypróbowała choć odrobinę martwi mnie formaldehyd w składzie...
bardzo dużo kosmetyków go zawiera a nawet o tym nie wiemy, szczególnie te drogeryjne - to w ich składach najczęściej się kryje...
Usuńnie miałam i nie chcę, ze względu na parafinę ;)
OdpowiedzUsuńczasami jeszcze coś użyję z nią, ze starych zapasów ale tylko na ciało...
ja tez używałam tylko na ciało, na twarz mam lżejsze kosmetyki :)
Usuńnie pomyślałabym,że ślimak może tyle zdziałać;)
OdpowiedzUsuńja już dawno o nim słyszałam jak jeszcze TV sklepach były podobne specyfiki reklamowane, ale tam cena była rzędu 200 zł :)
Usuńmialam kiedys krem do rąk z ekstraktem ze sluzu slimaka,swietnie dzialalal.tego nie znam
OdpowiedzUsuńThis hand cream looks so rich,Although i have never heard about it. Great review.
OdpowiedzUsuńMind following one another on Gfc G+ and bloglovin? I will def follow back. Thanks.
http://rock4less.blogspot.co.uk/
Nie znam tych kosmetyków, poza tym boję się troszkę tych ślimaków :P
OdpowiedzUsuńja się nie boję :) w końcu Azjatki często po nie sięgają i nic im nie jest :)
UsuńKosmetyku z ekstraktem ze ślimaka jeszcze nie miałam ;) Nie zauważyłam, żeby parafina miała negatywny wpływ na moją skórę, ciała oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńostatnio na którymś z blogów był artykuł na temat parafiny - nie jest to substancja, która szkodzi, dlatego dają ją często w kosmetykach dla dzieci, jedynie może zapychać czasami, szczególnie, kiedy skóra ma do tego zdolności.
UsuńZe śluzem slimaka miałam dotychczas tylko krem BB, ale kusi mnie, by pójść krok dalej i kupić coś do pielegnacji ;)
OdpowiedzUsuńmiałam próbke BB ze ślimakiem ale jakoś nie kusi mnie żeby kupić całe opakowanie :)
Usuńte ślimacze cuda ostatnio widzę coraz bardziej popularne, tu za tona wielki plus ze cena jest fajna :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze tego typu kosmetyków tzn. ze śluzem ślimaka... Chyba miałabym małe opory przed nałożeniem na twarz, ale jak napisałaś wyżej "czego nie robi się dla urody" :)
OdpowiedzUsuńczasem czyta się, że gwiazdy nie takie rzeczy kładą na twarz i jeszcze płaca za to grube pieniądze :) ja np. odchodów nietoperza bym sobie pod oczy nie położyła, już wolę mieć cienie pod nimi :D
UsuńCiekawią mnie mocno te ślimaki ;)
OdpowiedzUsuńciekawe są te ślimaki :D
OdpowiedzUsuńo tym fenomenie słyszałam kiedyś w programie naukowym :) W wolnej chwili zapraszam na konkurs, do wygrania pudełeczko FJBOX z biżuterią :)
OdpowiedzUsuńTa parafina przy mojej zaskórnikowej cerze przesądziła sprawe :(
OdpowiedzUsuńJa używam ten krecik tylko gdy pojawiają mi sie liszsjki lub suche plamki. Nakładam go na noc A rano albo już nic nie ma albo są śladowe ilości tych liszaj
OdpowiedzUsuńZ całego serduszka mogę polecić