Witajcie! Na recenzję tego balsamu pewnie wiele z Was czekało, ale w końcu nadszedł ten moment aby o nim napisać :) Mam go już od bardzo dawna, wiecie już, że trafił do moich odkryć minionego roku, więc domyślacie się pewnie, co o nim napiszę :) Balsam pochodzi ze sklepu internetowego Bioanka, gdzie możecie kupić wiele rosyjskich i naturalnych kosmetyków, a jest w czym wybierać, bo sklep ma spory asortyment :)
Zacznę najpierw od opisu z opakowania:
15 minerałów z Morza Martwego, Ekstrakt Czerwonych wodorośli, Organiczna oliwa.
Morze Martwe posiada unikalne właściwości lecznicze. Zawarte w jego wodach naturalne minerały mają specjalną strukturę, co daje silne tonizujące i regenerujące działanie na włosy i skórę głowy.
Balsam odżywczy, stworzony w oparciu o 15 minerałów z Morza Martwego intensywnie odżywia i wzmacnia włosy, przywraca im gładkość, ułatwia rozczesywanie i układanie, nadaje im elastyczność i wspaniałą objętość.
Certyfikowane organiczne składniki balsamu posiadają silne właściwości odżywcze i ochronne, wzmacniają korzenie włosów.
Czerwone glony nasycają korzenie podstawowymi pierwiastkami śladowymi, pobudzają wzrost i pełną regenerację struktury włosa. Jordańska oliwa wygładza włosy, chroniąc przed wpływem zanieczyszczonego środowiska, zapobiega łupieżowi.
Sposób użycia: niewielką ilość balsamu nanosimy na wilgotne, umyte włosy, pozostawiamy na 2-3 minuty, następnie zmywamy ciepłą wodą.
Co do składu to nie wiem o co chodzi, ale na aukcji sklepu Bioanka oraz na stronach innych sklepów internetowych widnieje następujący:
INCI: Aqua enriched with Dead Sea Salt Minerals, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Glyceryl Stearate, Olea Europaea Fruit Oil*(organiczna jordańska oliwa), Bis-Cetearyl Amodimethicone, Cetyl Esters, Cetrimonium Chloride, Panthenol, Kappaphycus Alvarezii Extract (ekstrakt czerwonych wodorośli), Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Polyquaternium-37, Lavandula Angustifolia Oil (olej z nagietka), Pogostemon Cablin Oil (olejek paczulowy), Elettaria Cardamomum Oil (olejek z kardamonu), Citric Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Linalool, Géraniol, D-Limonène.
Zaś na mojej butelce trochę inny:
Nie wiem, czy uległ zmianie, bo balsam otrzymałam do testów jeszcze w tamtym roku, czy po prostu sklepy biorą ten inny skład ze strony producenta (?) Tak czy inaczej ocieniała będę ten, który widnieje u mnie na opakowaniu.
Skład jest typowo emolientowy. Zawiera alkohole tłuszczowe, oliwę z oliwek, olej z awokado, a także jeden lekki silikon zmywalny łagodnymi środkami.
Balsam mieści się w plastikowej, 280 ml butelce wyposażonej w wygodną, niezacinającą się pompkę. Szata graficzna przyciąga oko, a jednocześnie nie jest nachalna. Opakowanie co prawda przezroczyste nie jest, ale pod światło z łatwością widać ile jeszcze produktu nam pozostało.
Balsam na gęsta konsystencję, ale nie ma problemów z wydobyciem go z opakowania, czy też rozprowadzeniem na włosach. Barwa, jak widać na poniższym zdjęciu żywo zielona, aż miło się na nią patrzy :) Zapach również jest bardzo ładny, taki odrobinę morsko-trawiasty z nutką kardamonu w tle. Nie jest duszący, troszkę na włosach po użyciu się utrzymuje, ale zdecydowanie krócej niż w przypadku balsamu z Aleppo.
Co mogę powiedzieć o działaniu odżywki? Zaraz po nałożeniu na włosy czuć, że stają się bardziej miękkie, są jedwabiste przy spłukiwaniu, co bardzo mnie cieszy, bo wiem, że potem nie będę miała problemów z rozczesaniem moich rozjaśnianych pasm. Balsam odrobinę dociąża włosy, ale ich nie obciąża. Nie mam też problemów ze skórą głowy, kiedy sięgam po niego kilka myć pod rząd. Co prawda nie nakładam go na skórę głowy, ale czasem z zamyślenia zdarzało mi się to zrobić :) Włosy po użyciu tego balsamu są bardzo przyjemne, delikatne w dotyku, czuć, że są nawilżone. Widać na nich blask. Kosmetyk nie daje efektu puchu na głowie, ani też nie przyśpiesza przetłuszczania, choć osoby mające z tym problem powinny trochę ostrożniej do niego podchodzić, bo moje włosy jak wiecie są suche, rozjaśniane, więc mało kosmetyków jest w stanie je bardzo obciążyć. Odżywienie jakie daje balsam jest wystarczające dla moich kosmyków, ale czasem są momenty, kiedy lubię wspomagać jego działanie wcześniej nakładanym olejem, potem emulgowanym odżywką i zmywanym delikatnym szamponem. Nałożony po tych zabiegach ma działanie jeszcze bardziej odżywcze a nawet wygładzające :)
Wydajność jest średnia, na jednorazowe użycie aplikuję ok 7-8 pompek, ale w jednym naciśnięciu wylatuje dość mało kosmetyku, dlatego taka a nie inna ilość. Kluczowe znaczenie ma też długość włosów. U mnie jeszcze nie dobił dna, bo trochę go oszczędzam stosując na przemian z innymi kosmetykami. Jest ważny 12 miesięcy od otwarcia.
Cena balsamu to ok 15,50 zł, a możecie go kupić w sklepie Bioanka, który oferuje rozmaite kosmetyki rosyjskie i nie tylko. Asortyment jest ciągle poszerzany o znane marki kosmetyków naturalnych. Już niedługo sklep rozszerzy swoją działalność poza aukcje Allegro i będzie dostępny na stronie www :)
Znacie kosmetyki z tej serii? Jak się u Was sprawdziły?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Uwielbiam kosmetyki inspirowane Morzem Martwym! Większość jest fenomenalna, choć oczywiście trafiają się niechlubne wyjątki ;)
OdpowiedzUsuńNie znałam tego balsamu do włosów, ale z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńCiekawa szata graficzna, wielki plus za pompkę. Moje włosy kochają emolientowe odżywki, na pewno przetestuję :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam niczego z tej serii ! Ale już samo opakowanie w pięknych kolorach mnie kusi ! Może przy następnym zamówieniu się skuszę ! Polecam Ci bioema.pl tam też są fajne kosmetyki ! Właśnie ta seria też jest ♥
OdpowiedzUsuńniestety nie znam, ale wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze niczego z tej serii, ale zawsze lubiłam wszelkie kosmetyki, które nawiązywały do Morza Martwego ;) Ciekawa jestem czy moich włosów by ten balsam nie obciążył :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się opakowania tej serii balsamów ,jak skończe moje zapsy napewno na jakiś się skusze :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za rosyjskimi kosmetykami ;]
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa tego balsamu (i całej tej serii ) :)
OdpowiedzUsuńNie miałam,może się skuszę :) ale mam tyle produktów do testów,że strach cokolwiek kupować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z tej serii miałam tylko maskę do włosów z peelingiem, z której byłam bardzo zadowolona. Tak sobie myślę, że i z tego balsamu byłabym raczej zadowolona. Na pewno przemyślę jego zakup :)
OdpowiedzUsuństrasznie podobają mi sie opakowania tych kosmetyków!
OdpowiedzUsuńmi się ten kolor kojarzy z kiwi:D niestety balsamu nigdy nie miałam:) ogólnie mam nie po drodze do tej firmy nie wiem czemu:(
OdpowiedzUsuńMyślę, że u mnie by się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńkiedyś napewno wypróbuję : )
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest bardzo przyjemne dla oka :) Nigdy nie używałam, ale cena jest dosyć przystępna więc może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńkiedyś na pewno wypróbuję coś z tej serii :) jak już kupię to pewnie będzie lądował pod olej :D
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona, podoba mi się jego działanie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już recenzje gdzieś o tym produkcie i zastanawiam się właśnie czy kupić!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki tej firmy, ale z tej serii jeszcze nic nie miałam. Fajnie, że nie obciąża włosów, tylko w odpowiedni sposób je dociąża. :)
OdpowiedzUsuńAleż mam chęć na ten balsam, jest interesujący :)
OdpowiedzUsuńCzytałam skład i było nieźle, aż zobaczyłam polyqaternium. Nie używam kosmetyków zawierających ten składnik, mam wrażenie, że moje włosy naprawdę się z nim nie lubią. Do tego nie jest on jakiś odżywczy ani nic, więc nie potrzebuję go ;)
OdpowiedzUsuń