Witajcie! Dziś zapraszam Was na kolejny projekt denko :) Wzięłam się ostro za zużywanie aktualnie otwartych kosmetyków i ogromnych zapasów. Sporo tego, co mi nie pasowało poszło dalej w świat. Przede mną jeszcze długa droga, ale cieszę się, że w końcu mogę pozbyć się olbrzymiej siaty zużyć z marca, kwietnia i maja :)
Timotei, szampon Zachwycające wzmocnienie - mnie nie zachwycił, u męża spowodował łupież. Zużyliśmy do mycia rąk. Nie polecam, bo nawet do pędzli się nie nadawał :( Jedyne, co było w nim pozytywnego to zapach i konsystencja.
EC LAB szampon do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach Karite SPA - miał łagodny skład bez SLS/SLES, ale jak na szampon do przetłuszczającej się nasady był za słaby. Nie domywał dokładnie sebum. Zużyłam do mycia wstępnego. Raczej nie planuję powrotu. Ogólnie seria SPA z Ec Lab mnie nie zachwyca.
Nieva odżywka Long Repair - spisywała się dobrze, ale nie rewelacyjnie. Ułatwiała rozczesywanie i nadawała włosom delikatność i połysk. Nie obciążała. Nie wiem, czy skusze się ponownie, bo jestem raczej łasa na nowości :)
EC LAB balsam do włosów osłabionych - zdecydowanie warty polecenia. Nie zawiera silikonów a włosy wygładza tak, jakby je posiadał :) Ma piękny, lekko owocowy zapach, nadaje włosom jedwabistość, sypkość i połysk. Potrafi zaspokoić moje wiecznie przesuszone rozjaśniane końcówki :) Kupiłam już drugie opakowanie :)
Planeta Organica prowansalski balsam do włosów - na początku naszej przygody byłam nim zachwycona, ale im dłużej się poznawaliśmy tym efekty były coraz bardziej średnie. Skończyło się na tym, że w końcowej fazie używania nie ułatwiał nawet rozczesywania włosów :( Nie robił co prawda katastrofy włosowej, ale za mało nawilżał i wygładzał. Na pewno nie kupię ponownie.
Perfect Me, maska regenerująca do włosów - znalazłam ją w ShinyBox-ie, ale swego czasu były też dostępne w Biedronce. Maska miała bogata konsystencję, ale mnie nie oczarowała działaniem. Było ono średnie, więc pozostałe saszetki oddałam siostrze.
Fitokosmetik maska do włosów kefirowa z łopianem - prawdziwe cudo dla moich rozjaśnianych włosów. Pięknie dociążała, wygładzała i nawilżała. Włosy były po niej mięciutkie, jedwabiste w dotyku i pięknie lśniące. Na pewno kupię ją ponownie w większej ilości :) Maska miała też piękny zapach, charakterystyczny dla kosmetyków profesjonalnych :)
Fitokosmetik maska do włosów z awokado (jedna z 3) - to maski dostępne w kartonikach po 3 saszetki o pojemności 30 ml. Nie wiem, co o niej myśleć, bo pierwsze użycie mnie nie zachwyciło, a przy kolejnym efekt mi się podobał. Mam jeszcze 2 saszetki, które wystarczą mi na 4 użycia, więc zobaczymy na którą stronę przechyli się szala.
Planeta Organica Shea Body Scrub - łagodny scrub w sam raz do delikatniejszych partii ciała. Dla moich nóg za słaby ale jeśli chodzi o dekolt, ramiona, czy ręce spisywał się bardzo dobrze. Nie pozostawał zbyt tłustej warstwy, a jedynie aksamitną w dotyku skórę. Pięknie pachniał waniliowym Danio. Jednak nie wrócę do niego, bo zawierał szkodliwe dla środowiska mikrogranulki :(
Bania Agafii mydło cedrowe do ciała i włosów - jeden z moich ulubionych kosmetyków do mycia włosów. Dokładnie oczyszcza skórę głowy z zalegającego sebum i złuszczonego naskórka. Świetnie radzi sobie ze zmywaniem olejów. Nie zawiera SLES/SLS. Bardzo dobrze się pieni i pięknie pachnie lasem. To już któreś moje zużyte opakowanie. Mam już następne otwarte i 2 w zapasach, bo kupuje je hurtowo :) Polecam, zwłaszcza przy przetłuszczającej się nasadzie włosów. Nie wysusza suchych końcówek. Nie powoduje efektu siana na głowie :)
Enklare serum do twarzy All For You - bubel! U mnie zamiast zwężać pory rozszerzał je do granic możliwości. Na dodatek po aplikacji tak nieprzyjemnie ściągał skórę, że musiałam go zmywać. Nałożony na nie krem też nie pomagał. Na dodatek trzeba było trzymać to serum w lodówce, co skutkowało tym, że zazwyczaj o nim zapominałam :( Nie polecam, kompletnie nie warte swojej ceny, a z tego co pamiętam to kosztuje ok 70 zł.
Bingo Spa maska do włosów masło Shea i pięć alg - jako maska spisywała się dobrze, ułatwiała rozczesywanie, nadawała miękkość i blask, ale u mnie genialnie spisywała się do emulgowania oleju. Tak jakby sprawiała, ze olej wnikał głębiej w długość włosów. Rzadko kiedy otrzymywałam taki efekt innymi odzywkami, które stosowałam do emulgowania. Widziałam ją w Tesco za ok 9 zł (500 ml), więc zakupię ponownie :)
Lilla Mai peelig algowy do ciała - zużyłam na dekolt i ramiona, bo był dość kremowy i delikatny. Spisywał się ok, ale nie zachwycił mnie na tyle aby do niego wracać.
Delawell olej awokado - mój ulubiony rodzaj oleju :) To już moje drugie zużyte opakowanie. Moje włosy go kochają. Stosuje zarówno do olejowania na sucho przed myciem, jako dodatek do maseczek, czy odżywek, a także po myciu w celu ujarzmienia końcówek lub jako dodatek do balsamu bez spłukiwania. Mam już kolejne opakowanie, ale z marki BioOleo. Olej idealny do wymagających przesuszonych włosów.
Sesa olej do włosów - nie zachwycał zapachem, ale odwalał kawał dobrej roboty :) Włosy były po nim miękkie, lśniące, jedwabiste w dotyku i ładnie się układały. Największym jego atutem było jednak zmniejszenie wypadania :) Być może kiedyś do niego wrócę :)
Beaute Marakech woda różana - bardzo fajny kosmetyk naturalny, bez zbędnych wypełniaczy. Zużyłam ją do maseczek glinkowych.
Farmona, Tutti Frutti, peeling do ciała kiwi & karambola - bardzo lubię te peelingi, bo zastosowane na suchą skórę nóg przed depilacją działają rewelacyjnie i nie pozostawiają tłustej warstwy. Szkoda tylko, że mają te nieszczęsne szkodliwe dla środowiska mikrogranulki.
Evree Super Slim olejek antycellulitowy - jeden z lepszych drogeryjnych produktów antycellulitowych. Znakomicie ujędrnia skórę i efekty są rzeczywiście widoczne :) Do tego ma piękny zapach. Kiedyś na pewno kupię ponownie :) Polecam też Wam :)
Avene żel do mycia twarzy do skóry tłustej i trądzikowej - znakomicie sprawdza się w przypadku mojej mieszanej cery. Nie wyobrażam sobie mycia twarzy czymkolwiek innym. Nie zawiera SLS/SLES i nie wysusza. Jest ze mną od chyba 9 lat. Nie wiem ile już zużyłam opakowań, ale już mam otwarte kolejne i następne czeka też w zapasach :) Polecam :)
Granier łagodzący płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej x 2 - mój ulubiony micel. Jest bardzo łagodny dla oczu, a przy tym skuteczny przy zmywaniu, nawet koreańskich kremów BB. Jak dotąd nie spotkałam lepszego płynu do demakijażu. Pokonał nawet obecną nowość z olejkiem arganowym.
Norel krem z kwasem migdałowym - jak dla mnie wielkie rozczarowanie. Na mojej cerze robił więcej szkody niż pożytku. Do dziś "cieszę się" olbrzymią blizną po strasznym wyprysku, który mi zafundował i nie była to jedyna niedoskonałość, która mi po nim wyskoczyła, a nie mam cery trądzikowej. Myślałam, że ładnie złuszczy mi skórę, ale za takie działanie dziękuję. Na pewno nie wrócę, ani też nie spróbuję żadnego innego kosmetyku z tej serii. Oczywiście nie zużyłam do końca.
VIANEK nawilżający krem pod oczy z ekstraktem z lnu - jeden z moich ulubionych kremów do uwaga - twarzy! :) Nie ma w składzie gliceryny i jest bardzo lekki, a przy tym doskonale nawilża :) Kupiłam już drugie opakowanie :) Pod oczy natomiast jest zbyt lekki jak dla mnie.
Rexona antyperspirant w kulce Ultra Dry - jeden z moich ulubionych. Zużyłam już chyba 2 opakowania, trzecie się kończy i kupiłam czwarte :)
Liv Delano sorbet do rąk - bardzo dobry krem do rąk. Szybko się wchłaniał, dawał uczucie aksamitnych dłoni i nie pozostawiał tłustej, czy klejącej warstwy. Bardzo dobrze nawilżał i koił. Zapewne wrócę do niego :)
Planeta Organica cedrowy krem do rąk - bardzo go lubię, działał podobnie jak Liv Delano. To moje drugie zużyte opakowanie. Kupiłam następne dwa :)
Dove żele pod prysznic x3 - to moje ulubione żele. Są bardzo wydajne, gęste i dobrze się pienią. Nie mają SLS/SLES, więc nie podrażniają mojej skóry :) Mam już oczywiście kolejne dwa opakowania innych zapachów :)
Vita Liberata balsam brązujący Rich - świetny kosmetyk samoopalajacy, ale ta wersja jest już niestety niedostępna. Została mi go jeszcze resztka, ale się przeterminował. Można kupić podobny balsam o jeszcze dłuższej trwałości, który też mam i polecam :)
BIOLIQ odżywczy balsam do ciała - odżywczym bym go nie nazwała, bo nawilżał na poziomie dostosowanym do skóry normalnej. Na szczęście nie miał parafiny i doskonale sprawdzał się po depilacji. Jak dla mnie ok, ale jednak zapewne nie wrócę do niego, bo znam wiele innych dobrych balsamów i maseł :)
Biały Jeleń żel pod prysznic Dziewanna i Rokitnik - zużyłam go jako mydło do rąk, bo w pielęgnacji ciała unikam SLS/SLES, które niestety miał w składzie. Nie wysuszał dłoni, dobrze się pienił i dobrze mył. Miał przyjemny zapach.
Nivea Stress Protect antyperspirant - lubię antyperspiranty w spray'u marki Nivea i zawsze mam jakiś w swojej łazience. Spray'e są bardzo wygodne do szybkiego odświeżenia w ciągu zabieganego dnia :)
Lovely Curling Pump Up Mascara - jeden z moich ulubionych tuszy do rzęs. Jeden wyrzucam, bo został prawie całkowicie zużyty, a drugi z żalem wyrzucam prawie cały, bo używałam go przed niepojawieniem się objawów zapalenia spojówek. Żeby była jasność, tusz nie spowodował tego zapalenia, zaraziłam się od córeczki, która przyniosła to ustrojstwo z przedszkola :( Kupię nową sztukę tego tuszu zapewne na dniach, bo bardzo mi go brakuje :)
Bourjois błyszczyk do ust 3D nr 52 Coral Idyllic - bardzo dobry błyszczyk, miał lekko klejąca formułę dzięki czemu był całkiem trwały. Wyrzucam, bo jest już dawno po terminie.
Eveline korektor Art Scenic - mój ulubieniec pod oczy. Tutaj historia ta sama co z tuszem. Musiałam wyrzucić pół opakowania, bo używałam go przed wystąpieniem objawów zapalenia spojówek :( Trochę szkoda, ale na szczęście mam kolejne opakowanie w zapasach :)
To już wszystkie moje zużycia i buble. Dajcie znać, czy używałyście któregoś z tych kosmetyków i napiszcie jak się u Was sprawdzał? :)
sarinacosmetics :)
Ładnie Ci poszło przez te trzy miesiące. Miałam kiedyś inną wersję odżywki z Nivea i byłam z niej zadowolona, ciekawa jak byłoby z tą. :) Bardzo lubię peelingi z Farmony i zużyłam ich już ogromną ilość. :) Na olejek z Evree od dawna mam ochotę, teraz denkuję Pat&Rub. Płyn micelarny z Garniera używam od niedawna i jest spoko :) Krem z Vianka pod oczy mam w zapasach, chyba będę go używać tak jak Ty. :) Żele z Dove uwielbiam, miałam już kilkanaście wersji zapachowych. Żółty tusz z Lovely bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała okazję to spróbuj olejku z Evree :) Teraz pojawiły się nowości tej marki i ogromnie ciekawi mnie peeling z tej serii Super Slim :)
UsuńOlej Sesa chodzi za mną od dawna, póki co miałam tylko mydełko Sesa :)Maski z Bingo Spa jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły, a miałam chyba trzy. Micel z Garniera uwielbiam, tak samo jak żółty tusz z Rossmanna :)
OdpowiedzUsuńja też nie przepadam za maskami Bingo Spa, ale ta jest idealna do emulgowania oleju :)
Usuńoo mój ulubiony płyn micelarny :) sporo tych produktów zużyłaś ;)
OdpowiedzUsuńO mamo :o Faktycznie tego spoko, mam tą maskę z Bingo Spa do włosów, ale taka średniawa jest.. Mydło cedrowe jest moim ulubieńcem do mycia włosów.
OdpowiedzUsuńmaska rzeczywiście jest bez efektu wow, ale do emulgowania olejów sprawdza się u mnie świetnie :)
UsuńA mnie ten micel z Garnier bardzo przesusza :(
OdpowiedzUsuńmoże używasz zbyt słabo nawilżającego kremu na noc? U mnie nie ma efektu przesuszenia, ale używam bogatych kremów na noc.
UsuńCałkiem spore Denko! Kilka kosmetyków podpatrzyłam i napewno się skuszę)))) I jest kilka moich ulubieńców jak żele Dove, antyperspirant Nivea czy micel z Garniera!
OdpowiedzUsuństrasznie jestem ciekawa tego tuszu z lovely, nie mogę uwierzyć, że taki tanioszek może być tak dobry
OdpowiedzUsuńpolecam wypróbować :) Nabiera zdecydowanej mocy jak troszeczkę podeschnie :)
UsuńWiększość produktów nie kojarzę, ec lab i fitokosmetik chyba najbardziej mnie interesują, aby obadać. Biały Jeleń niby taki hipoalergiczny, a u mnie nic a nic nie pomaga :)
OdpowiedzUsuńich produkty są chyba hipoalergiczne tylko z nazwy :( Gdybym użyła czegoś z SLS/SLES do ciała to miałabym wypryski ropne na ramionach, a te żele niestety zawierają te składniki :(
UsuńImponujące denko, sporo tego Ci poszło :))
OdpowiedzUsuńNieźle Ci poszło:)
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam o tym, by Vianka używać do twarzy. Może jeszcze spróbuję, bo trochę chyba jeszcze została,a pod oczy też jest dla mnie zbyt delikatny.
OdpowiedzUsuńdo twarzy jest super :) I makijaż się nie roluje :)
UsuńO wow! Ale tego zużyłaś :) Ja pisałam o innym szamponie z Eco Lab i jest to zdecydowanie mój ulubieniec. Na pewno mam ochotę na więcej od tej marki :) Żel od Avene też mam i nie wiem, które to opakowanie, bo zdecydowanie jest to jeden z lepszych tego typu produktów :) A o olejku od Evree czytałam, że wysusza skórę i to mnie do niego zniechęciło :/
OdpowiedzUsuńja też lubię ten szampon z EC LAB co Ty :) Ogólnie podstawowa seria tej marki jest super, ale SPA mi nie podchodzi. Teraz męczę balsam arganowy właśnie z tej serii. Co do olejku Evree to on świetnie nawilżał skórę, dziwi mnie, że może wysuszać, choć ja mam na udach skórę normalną, niezbyt wymagającą. Ten olejek ma w składzie chilli, więc trzeba tylko uważać, żeby nie dostał się do miejsc intymnych, bo może zapiec :)
UsuńŻele DOve uwielbiam podobnie jak maskarę Lovely i micel Garniera :D U mnie Vianek daje radę pod oczami i nie pomyślałam nawet ze będzie przyjemny do twarzy :D Natomiast serum Enklare u mnie było świetne, bardzo je lubiłam :D Zielona saszetka maski do włosów też niczego mi nie urwała, za to dwie pozostałe były genialne :D
OdpowiedzUsuńa widzisz, ja tamte dwie dałam siostrze :) Przeraziła mnie keratyna w składzie, bo nie zawsze działa dobrze na moje włosy.
UsuńDobry post - krótko i na temat.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten korektor z Eveline, dobrze się z nim współpracowało. Nie pomyślałam by wykorzystać wianek jako krem na twarz, dla mnie też pod oczy był zbyt lekki i sporo czasu mi zajęło zdenkowanie go.
Ładnie ci poszło zużywanie. Uwielbiam ten olejek Slim Evree :)
OdpowiedzUsuńspore zużycie szczególnie płynów micelarnych :)
OdpowiedzUsuńTuszu Lovely kończę już 2 opakowanie i bardzo lubię :) Peelingów tutti frutti już nie wiem ile dokładnie zużyłam, a bardzo je lubię i zawsze prędzej czy później do nich wracam :) Płyn Garniera był całkiem fajny.
OdpowiedzUsuńJa też zużyłam już niezliczoną liczbę opakowań żelu z Avene :D
OdpowiedzUsuńspore denko :) uwielbiam mydło cedrowe i peelingi tutti frutti, micel Garniera też się fajnie u mnie spisał.
OdpowiedzUsuńSpore denko. Odżywkę Nivea lubię i często po nią sięgam. Za to tusz Lovely się u mnie osypywał, więc co za tym idzie nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę zabrać za post o zużyciach... zbieram puste opakowania już 3 miesiąc, pół szafki mam zawalonej, a jak mi się zdjęć nie chciało robić, tak dalej mi się nie chce ;D
OdpowiedzUsuńja też się tak zbierałam, jak nie pogoda mi przeszkadzała, to brak czasu o tej porze, kiedy było ładne światło itd. W końcu zdjęcia robiłam podczas wielkiej ulewy i burzy i chyba nie wyszły źle ;D
UsuńŁadnie Ci poszło, odżywkę Nivea mam ale inną i kurcze na początku była ok, a im dłużej jej używam tym jest coraz gorzej :( Peeling Farmony lubię, fajnie drapie ;) A tusz Lovely nie został moim ulubieńcem...
OdpowiedzUsuńWow, projekt denko z 3 ostatnich miesięczy rzeczywiście imponujący :)
OdpowiedzUsuńDużo tego wytraciłaś... :)
Najbardziej zaciekawił mnie ten kosmetyk: Liv Delano sorbet do rąk- możesz mi napisać gdzie go kupiłaś?
O żółtych tuszach do rzęs słyszałam dużo dobrego i z pewnością przy najbliższej okazji się na niego skuszę.
ten sorbet miałam w pudełku ShinyBox, ale możesz go kupić np. w sklepie internetowym Grota Bryza :)
UsuńDzięki za odpowiedź :)
Usuńmiałam serum z kwasem migdałowym z bielendy i też nie wspominam dobrze - na drugi dzień po aplikacji wyskakiwało mi kilka podskórnych guli na brodzie, które dopiero po miesiącu zaczęły się zmniejszać, a i tak pozostawiły po sobie przebarwienia z którymi do teraz walczę :( najwyrażniej migdał nie dla nas..
OdpowiedzUsuńdobrze, że się na to serum nie skusiłam, bo chodziło mi po głowie :(
UsuńSporo zużyłaś :) Ja muszę przygotować moje denko :)
OdpowiedzUsuńMi szampon z Planeta Organica bardzo przypadł do gustu tzn. włosów ;)
OdpowiedzUsuńMam chęć na maskę do włosów z Bingo Spa :)
OdpowiedzUsuń