Witajcie! Na dzisiejszą recenzję zapraszam wszystkie wielbicielki słodkości! Zbliżająca się wielkimi krokami jesień sprawia, że coraz częściej mam ochotę na kosmetyki o cięższych zapachach i bogatszej formule. Myślę, że nie jestem jedyna pod tym względem :) Dziś przedstawię Wam produkt, który znam już doskonale, bo miałam z nim styczność jakieś 2 lata temu, a niedawno znów trafił w moje ręce. Mowa oczywiście o ciasteczkowym musie do ciała marki Nacomi. Za co go lubię? Jakimi łakociami pachnie?
Nawilżający mus do ciała "Ciasteczko" to kosmetyk o zniewalającym, słodkim zapachu orzechowych ciasteczek. Jest on oparty na naturalnych składnikach takich jak masło Shea, olej winogronowy, olej arganowy, wosk pszczeli, ziarno kakaowca, witamina E. Lekka, puszysta formuła musu ułatwia aplikację. Produkt ma zapewniać dogłębne i długotrwałe nawilżenie, nawet najbardziej suchej skóry i ma być to odczuwalne już po pierwszym użyciu. Ponadto ma mieć też właściwości regenerujące, ujędrniające, łagodzące podrażnienia i poprawiające koloryt skóry.
INCI: Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Caprylic Capric Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Cocoa Bean Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum
W składzie znajdziemy samo dobro: masło Shea, olej z pestek winogron, trójglicerydy (zabezpieczające przed utratą wody), wosk pszczeli pochodzenia naturalnego (pełni w kosmetyku funkcję wiążącą składniki, zapobiega rozwarstwianiu się produktu), olej słonecznikowy, glicerynę, olej arganowy, alkohol cetylowy (emolient, alkohol tłuszczowy), ekstrakt z ziaren kakaowca, witaminę E oraz substancję zapachową. Nie ma tutaj parafiny, ani sztucznych konserwantów.
Mus mieści się w plastikowym zakręcanym pojemniczku. Znajdziemy w nim 150 g produktu, który należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Konsystencja kosmetyku jest niezwykle lekka i puszysta - najbardziej przypomina ptasie mleczko napompowane pęcherzykami powietrza. Mus bardzo łatwo się wydobywa i pod wpływem ciepła skóry rozpuszcza się, przybierając formę tłustego olejku. Najlepiej rozprowadzać go szybko i zdecydowanie, dozując w małych ilościach. Kosmetyk wchłania się dłuższą chwilę i pozostawia nieco natłuszczający film ochrony na skórze. Jeśli chcemy aby ciało było mniej tłuste możemy zastosować go na jeszcze mokrą skórę po kąpieli i potem osuszyć ją delikatnie ręcznikiem - taki sposób zapewni nam pełne właściwości pielęgnacyjne i zminimalizuje tłustą warstewkę.
Największą zaletą musu jest jego cudowny, słodki zapach :) Kosmetyk pachnie tak, jak połączenie ciasteczek Hit z kremem orzechowym - woń nie jest ani trochę męcząca. Nuty zapachowe są tak dobrane, że nie czuję absolutnie nic chemicznego.
Produkt nawilża naprawdę solidnie i na bardzo długo. Przy mojej normalnej skórze ciała sięgam po niego co około 2-3 dni, gdyż częściej nie mam po prostu potrzeby. Mus doskonale odżywia, regeneruje skórę i łagodzi wszelkie podrażnienia, także po depilacji. Regularne stosowanie nadaje skórze elastyczność i jędrność. Ciało jest aksamitne w dotyku. To kosmetyk, z którego najbardziej będą zadowolone osoby o skórze bardzo suchej, wymagającej ciągłego nawilżenia. To zupełnie inna bajka niż drogeryjne balsamy, czy masła do ciała :)
Wydajność jest świetna. Zaledwie odrobina musu wystarcza na pokrycie dość sporej części ciała, dlatego na początku stosowania łatwo przesadzić z ilością kosmetyku.
Podsumowując ciasteczkowy mus do ciała to kosmetyk z jednej strony lekki z uwagi na formę, ale z drugiej strony jest natłuszczającym olejkiem. Nawilża na bardzo długo, dzięki czemu nie musimy sięgać po niego codziennie. Jak dla mnie jest to rewelacyjna propozycja kosmetyku do stosowania na chłodniejsze, a nawet i mroźne wieczory. Znakomicie sprawdzi się na skórze suchej, a otulający aromat słodko-słonych ciasteczek wprowadzi nas w błogi nastrój. Jeśli jednak nie lubicie takich nut zapachowych, to w ofercie Nacomi znajdziecie też mus malinowy, borówkowy i mango :)
Mus kosztuje ok 25,50 zł, a kupić możecie go w oficjalnym sklepie Nacomi dokładnie TUTAJ albo w innych sklepach internetowych, bądź też stacjonarnie np. w Hebe.
Co sądzicie o tym kosmetyku? A może już znacie musy Nacomi?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Ale mi narobiłaś apetytu na takim mus ciasteczkowy :)
OdpowiedzUsuńMusi mieć świetny zapach :)
OdpowiedzUsuńKusi to ciasteczko :)
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie Nacomi właśnie za ich dobre składy. Zapachowo wydaje się idealny na jesień:)
OdpowiedzUsuńMam wersję mango, i jest bardziej musowa.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię markę Nacomi, nadaje się cudownie za zimę i dla przesuszonych skór.
A ja jeszcze nie miałam nic z Nacomi nie wiem jak to się stało :) A checią bym się skusiła na ten produkt ale mam jeszcze masło shea i olejek kokosowy ktory uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńto musisz szybko nadrobić zaległości :) Szczególnie polecam Ci arganowy krem pod oczy, krem kokosowy do ciała i kawowy suchy peeling do ciała :)
UsuńAle się rozmarzyłam tymi ciasteczkami, już sobie wyobrażam zapach, musi być cudowny ;) Fajny produkt, narobiłaś mi na niego ochoty ;)
OdpowiedzUsuńzapach jest świetny, bardzo realistyczny :)
UsuńOj podoba mi się ten mus ;)
OdpowiedzUsuńbyłabym nim zachwycana, skład, konsystencja i zapach plus niewygórowana cena składają się na pełnię szczęścia.
OdpowiedzUsuńNie lubię mazideł do ciała:) I znoszę jedzeniowych zapachów w kosmetykach, więc to z pewnością nie jest produkt dla mnie:)
OdpowiedzUsuńZnasz go już dwa lata, a ja dopiero teraz poznałam ^^ mmm...ciasteczkowy zapach (pycha :D)
OdpowiedzUsuńKoniecznie na jesień i zimę, koniecznie! :) Będę musiała koniecznie dodać go do kosmetyczki w nadchodzącym chłodnym sezonie.
OdpowiedzUsuńkoniecznie musisz spróbować, bo to sama przyjemność na chłodniejsze wieczory :)
Usuńjak ja uwielbiam musy Nacomi, aż chce się je zjeść! miałam kiedyś malinowy i nie mogłam przestać go wąchać :P
OdpowiedzUsuńja jestem ciekawa jak pachną właśnie te owocowe :)
UsuńNie mam nic przeciw zapachom rodem z fabryki czekolady czy ciastek w kosmetykach. Jeśli produkt spełnia swoje podstawowe zadania czyli nawilża i odżywia to miły, słodki zapach jest już dodatkowym elementem dodanym :) Ciekawe jak pachnie mango. Takie egzotyczne zapachy też lubię. Pozdrawiam :) Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tej opinii nie tyle mam ochotę wypróbować to cudo, co go zjeść :)
OdpowiedzUsuńJestem w posiadaniu maliny i borówki ale ciasteczko też mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńWybrałabym wersję mango, ale w sumie nigdy nie miałam ciasteczkowego masła/musu :P
OdpowiedzUsuńPachnie intensywnie, słodko - zdecydowanie dla osób lubiących słodkie zapachy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż