wtorek, 21 lutego 2017

Pielęgnacja moich włosów - Alfaparf, Matrix, L'Oreal Professionell oraz szczotki Tangle Angel Extreme i Olivia Garden iDetangle

Witajcie! Dziś zapraszam Was na przegląd kosmetyków i akcesoriów do włosów, które jakiś czas temu trafiły do mnie ze sklepu Hairstore.pl, czyli miejsca gdzie możecie znaleźć wszystko od produktów do włosów przez makijaż i pielęgnację, skończywszy na paznokciach :) Jeśli ciekawi Was jak spisały się u mnie nowe szczotki do włosów, w tym słynna Tangle Angel, a także na jakie kosmetyki do moich wymagających blond kosmyków tym razem się zdecydowałam, to zapraszam na dalszą część wpisu :)


Maska do włosów blond ALFAPARF THAT'S IT BLONDE PARADE
Blond włosy to z jednej strony bardzo piękny odcień, ale z drugiej trzeba pilnować aby stale prezentował się świeżo i promiennie. Ten typ lubi czasem żółknąć, szczególnie jeśli mamy do czynienia z farbowanymi włosami. A te z kolei wymagają też troskliwej pielęgnacji. Właśnie dlatego zdecydowałam się na maskę z nieznanej mi dotąd marki Alfaparf. Jest ona przeznaczona zarówno do odcieni ciepłych, jak i zimnych, włosów naturalnych, jak i poddanych koloryzacji. Zawiera Perły Świetlne, czyli cząsteczki odbijające światło, a zawartość Ceramidu wzmacnia i odżywia włókno włosa, zwiększając jego spójność i jednolitość. Przyznam się, że spodziewałam się tutaj fioletowej barwy, ale maska ma jasny odcień. Konsystencja jest gęsta i kremowa. Z jednaj strony nieco lejąca, z drugiej lekko tłustawa. Dobrze rozprowadza się na włosach i już przy pierwszym zetknięciu stają się one jedwabiste, tworzą jednolitą taflę przy spłukiwaniu - takie produkty lubię najbardziej, gdyż jest to gwarancja ułatwionego rozczesywania. Maskę trzymam z reguły ok 3-4 minuty. Po tym czasie włosy są bardzo dobrze odżywione, wygładzone, miękkie i miłe w dotyku. Nie ma problemów z rozczesywaniem. Po wysuszeniu są bardzo lśniące, wręcz świetliste, a kolor bardziej "czysty". Kosmetyk ma dość mocne działanie nawilzajace, więc sprawdzi się używany ok 2 razy w tygodniu. Dla mnie stał się niezastąpiony przed wielkimi wyjściami :) Polecam wszystkim blondynkom - duża porcja bardzo dobrej pielęgnacji plus rozświetlony kolor. Do kupienia TUTAJ.


Z doświadczenia wiem, że ampułki do włosów nie pojawiają się zbyt często w domowej pielęgnacji. Rzadko też chcemy z nich skorzystać podczas wizyty u fryzjera. To wielka szkoda, ponieważ tego typu produkt z uwagi na dość silną koncentrację składników aktywnych może zadziałać nawet lepiej niż maska. Po ampułki powinniśmy sięgać raz na jakiś czas. Wersja Vitamino Color Power Dose to intensywna kuracja stworzona z myślą o włosach farbowanych. Skład kosmetyku został uzupełniony o nową technologię A-OX, opierającą się na działaniu innowacyjnej substancji Incell Hydro-Resist, Ionene G, filtrów UV oraz pochodnych witaminy E i magnezu. Produkt ekspresowo wnika we włosy, zapewniając im ochronę, a także regenerację. Włosy stają się wzmocnione od zewnątrz, ponieważ na ich powierzchni tworzy się niewidzialny płaszcz hydrofobowy, zapobiegający utracie wilgoci. Zatem jest to idealny kosmetyk do włosów farbowanych i przesuszonych, wymagających regeneracji. Kuracja ma lekko płynną konsystencję, łatwo się rozprowadza - należy ją nakładać równomiernie na włosy, wmasować, rozczesać, a następnie obficie spłukać. Włosy po jej użyciu były niesamowicie miękkie, lejące, jedwabiste w dotyku, lepiej się układały. Aplikując ją, skupiałam się głównie na włosach od połowy długości w dół, ponieważ to one wymagają większej troski. Ampułka w żaden sposób nie obciąża i nie przyśpiesza przetłuszczania. To, za co kocham kosmetyki profesjonalne, to fakt, że efekty widoczne są od razu. Tak było też w tym przypadku - kosmetyk sprawił, że moje blond włosy stały się bardziej świetliste, a kolor żywszy, mimo, że były farbowane jakieś 4 tygodnie temu :) Na pewno będę wracać co jakiś czas do tej kuracji. Do kupienia TUTAJ.


Kolejny produkt to coś, bez czego nie wyobrażam sobie pielęgnacji i stylizacji moich włosów. Silikonowy olejek od dłuższego czasu jest u mnie punktem obowiązkowym przed suszeniem, ale doskonale sprawdza się też do wygładzania już suchych kosmyków. Wersja Amazonian Muru Muru przeznaczona jest do każdego rodzaju włosów. Jej zadaniem jest nabłyszczanie, ochrona i wygładzanie. Olejek ułatwia też rozczesywanie. Oczywiście można go stosować na suche, bądź wilgotne włosy. Kosmetyk oprócz silikonów zawiera cenne masło muru muru, znane ze swoich właściwości nawilżających i nabłyszczających, a także oliwę z oliwek, którą moje włosy uwielbiają.

Olejek ma bardzo piękny, ale nie intensywny zapach, dzięki czemu nie jest męczący. Konsystencja jest typowa dla silikonowego serum. Produkt nie ma w składzie alkoholu, za co wielki plus. Nałożony na wilgotne włosy znakomicie je dociąża i wygładza. Sprawia, że lepiej się rozczesują. Ja oczywiście omijam włosy u nasady, skupiając się głównie na końcówkach i długości. Mam wrażenie, że olejek wpływa też pozytywnie na czas suszenia - zdecydowanie go skraca. Sprawia też, że włosy po wysuszeniu są miękkie, lejące i jedwabiste w dotyku. Pięknie lśnią. Oczywiście nie jest to produkt, który sklei rozdwojone końcówki, ale na pewno zapobiega i chroni przed rozdwajaniem. Jest niezastąpiony jako termoochrona, także przy prostowaniu, czy kręceniu. Jego wydajność jest niesamowita, co przy pojemności 150 ml daje kosmetyk na ponad rok. U mnie na pojedynczą aplikację przy włosach za łopatki potrzebuję zaledwie jedną pompkę :) Odkąd go mam stał się moim ulubionym olejkiem do końcówek! Do kupienia TUTAJ


INCI: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum / Fragrance, Olea Europaea Oil / Olive Fruit Oil, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Hydroxycitronellal, Isoeugenol.


Szczotki do włosów Tangle Angel stały się kolejnym hitem internetu. Wszyscy się nimi zachwycają, tak jak kiedyś było to z Tangle Teezer-em, dlatego postanowiłam przekonać się w czym tkwi ich fenomen. Jak do tej pory byłam ogromną miłośniczką szczotek Olivia Garden. Tangle Teezer jakoś nie szczególnie zawładnął moim sercem. A jak jest z Tangle Angel? Czy jest lepszy niż tradycyjny TT?

Pierwsze czego nie można odmówić Tangle Angel to z pewnością nietuzinkowy kształt - szczotka zwraca na siebie uwagę. Jest jednocześnie dziewczęca, jak i elegancka. Jej wyprofilowanie sprawia, że wygodnie się ją trzyma, a każda wypukłośc "aniołka" idealnie sprawdza się w swojej roli. Wbrew pozorom szczotka nie jest bardzo ciężka. Jakość jej wykonania jest na wysokim poziomie. Jest zrobiona z antystatycznego sztucznego tworzywa. Jej matowa powierzchnia sprawia, że nie wyślizguje się z dłoni. Podobnie jak TT jest wodoodporna i antybakteryjna. Do wyboru mamy także szeroką gamę kolorystyczną (mniejszy model), wersja Xtreme występuje tylko w kolorze czarnym i metalicznej fuksji. Specjalnie zakończony uchwyt możliwa postawienie szczotki, dzięki czemu jeszcze piękniej prezentuje się na toaletce, czy łazienkowej półce. Dodatkowo jest pięknie zapakowana, więc idealnie nadaje się na prezent. 


Ja wybrałam model największy - Xtreme, ponieważ chciałam aby szczotka bez problemów mogła dotrzeć do nasady moich gęstych włosów. Z Tangle Teezer-em było to niemożliwe. W Tangle Angel igiełki rozczesujące są o wiele dłuższe, dzięki czemu są w stanie rozczesać włosy bez dzielenia ich na pasma - jedno ze zdjęć poniżej ukazuje tę różnicę. Igiełki nie są też aż tak ostre jak w przypadku TT. Są grubsze, ale nadal elastyczne i bardzo giętkie, a co najważniejsze nie słychać "jeżdżenia" plastikiem po włosach :) Tangle Angel jest też zdecydowanie delikatniejszy dla skóry głowy. 
Szczotka ma 22,7 cm długości i maksymalnie ok 9,5 cm szerokości. Kolce rozczesujące mają po ok 2 cm. Są one ułożone na kształt serca, a ciemniejsze kółeczka wewnątrz są obszarem niżej położonych igiełek rozczesujących, dzięki czemu są one krótsze i dłuższe aby zapewnić jak najlepsze efekty rozczesywania. Jeśli macie normalną gęstość włosów, to możecie wybrać też model średni. 

Tangle Angel w porównaniu do tradycyjnego TT wypada zdecydowanie o niebo lepiej. Komfort rozczesywania jest nieporównywalny. Szczotka jest niesamowicie delikatna, nie szarpie, nie wyrywa włosów. U mnie najlepiej sprawdza się na włosach suchych, ale można też jej używać do rozczesywania jeszcze wilgnych włosów. Jeśli zamierzacie zainwestować w TT, to zdecydowanie bardziej polecam Wam Tangle Angel :) Do kupienia TUTAJ.


W zestawieniu oczywiście nie mogło zabraknąć szczotki mojej ulubionej marki Olivia Garden. Model iDetangle to nowość. Występuje w trzech rodzajach - do włosów cienkich, do normalnych i do grubych. Ja wybrałam oczywiście ostatni typ w obawie, że szczotka do normalnych kosmyków może sobie nie poradzić z dotarciem do spodnich warstw moich włosów.

Jak przystało na Olivię Garden model iDetangle jest starannie przemyślany i dopracowany. Każde wygięcie, zarówno korpusu, jak i rączki sprawia, że szczotka idealnie dopasowuje się do głowy i włosów, a co za tym idzie bardzo wygodnie się jej używa. Według mnie jest ona lepiej skonstruowana pod względem wszelkich wygięć niż model Finger Brush. Gdyby jeszcze igiełki były wzbogacone włosiem dzika, to byłby ideał :) 
 

Długość szczotki iDetangle to ok 22 cm, szerokość części czeszącej to ok 6,5 cm. Igiełki rozczesujące mają po około 2 cm długości. Są one nieco sztywne, ale dzięki kuleczkowatym zakończeniom nie drapią i nie drażnią skóry głowy. Szczotka z łatwością dociera do głębszych warstw włosów, bez potrzeby dzielenia ich na pasma, dzięki czemu rozczesywanie przebiega szybko i sprawnie. Igiełki rozczesujące są na tyle giętkie, że szczotka przy swojej skuteczności jest delikatna dla włosów. Nie szarpie ich i nie wyrywa, nie łamie. Pamiętajcie tylko, że wszelkie skołtunienia najlepiej rozczesywać od dołu, stopniowo wbijając szczotkę coraz wyżej. 

Szczotka ma elastyczny, wentylowany korpus, dzięki czemu równomiernie rozprowadza nacisk podczas szczotkowania włosów. Jest wykonana z antypoślizgowego tworzywa. Ergonomiczny kształt i lekkość iDatengle ułatwiają stylizację.  Można jej używać zarówno do włosów suchych, jak i mokrych. W obu przypadkach sprawdza się bez zarzutów i jest w stanie rozczesać niemal wszystko bez większych problemów. W porównaniu do Tangle Angel wypada odrobinę lepiej, bo jest według mnie skuteczniejsza w swojej roli, szczególnie jeśli chodzi o mokre włosy. Bardziej nadaje się też do stylizacji włosów podczas suszenia, bo sporym ułatwieniem są otwory umożliwiające swobodny przepływ powietrza. Do kupienia TUTAJ.


W Hairstore.pl znajdziecie całą gamę profesjonalnych produktów i akcesoriów do włosów. Kosmetyki i szczotki, które dziś pokazałam, to zaledwie cząstka ogromnego asortymentu. Sama bardzo lubię tam robić zakupy - ostatnio u mnie na Facebooku i Instgramie - KLIK mogliście je zobaczyć dwukrotnie :)


Sklep Hairstore.pl dołącza też do zakupów TOREBKI RZECZY PRZYJEMNYCH, w których możecie znaleźć coś słodkiego, ciekawe próbki, zniżkę na kolejne zakupy lub inne kupony rabatowe :) Aktualnie na Facebooku i Instagramie sklepu trwa konkurs - wystarczy opublikować na swoim profilu zdjęcie Waszych zakupów z "Torebką Rzeczy Przyjemnych" i odpowiednio je oznaczyć. Co tydzień wybierane są trzy najlepsze fotografie, a ich autorzy wygrywają 100 zł na kolejne zakupy! Szczegóły znajdziecie TUTAJ


Znacie te kosmetyki? Stosujecie ampułki w pielęgnacji Waszych włosów? Jakie są Wasze ulubione szczotki? Co sądzicie o Tangle Angel?

Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)

16 komentarzy:

  1. Tangle Angel wygląda przecudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uroku odmówić jej nie można :) Mi się te skrzydła bardzo podobają :)

      Usuń
  2. Olejek Matrix chętnie bym wypróbowała. Aniołkowa szczotka jest genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne kosmetyki do pielęgnacji :) TT to najlepsza szczotka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczotki Olivii kuszą mnie od jakiegoś czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te szczotki są genialne, już jakieś ponad 2 lata mi towarzyszą :) Szczególnie polecam wersję Supreme Combo (igiełki rozczesujące + dzik) - używam jej sama i moja córcia tez ją uwielbia, bo jest mega delikatna i jest przy tym w stanie rozczesać wszystko, nawet posklejane włosy, których nie rozplącze mycie (dzieci mają do tego talenty:)) Świetna jest też duża szczotka wiosłowa Nano Thermic - niby zwykła szczotka, ale niebo lepsza niż Tangle Teezer :)

      Usuń
  5. Maska do blond włosów najbardziej mnie zainteresowała. Faktycznie blond jest bardzo ciężki i wciąż zmienia swój wygląd:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczotka Tangle Angel wygląda cudownie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię szczotki Olivia Garden :-)
    A ta szczotka TT wygląda przepięknie! Prawdziwa ozdoba toaletki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się bardzo podoba :) Idealny pomysł na prezent :)

      Usuń
  8. u mnie Tangle Angel strasznie ciagnie włosy, nie wiem czemu.. leży w szufladzie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie robi to zwykły Tangle Teezer i też jest mało używany :( Na szczęście Tangle Angel sprawdza się bardzo dobrze :)

      Usuń
  9. Mam tradycyjny tangle teezer, zastanawiam się obecnie nad kupnem tangle Angel. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tangle Angel jest 100 razy lepsza niż TT, więc polecam jak najbardziej :)

      Usuń
  10. Piękna jest ta anielska szczota ;)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze sprawiają mi wielką radość - dziękuję :) Postaram się w miarę możliwości odpowiedzieć na wszystkie pytania i mogę Was zapewnić, że czytam każdy napisany komentarz. W wolnym czasie zajrzę też na Twój blog :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...