Witajcie! Jakiś czas temu na sklepowych półkach pojawiły się nowości Vaseline. W sieci czytamy, że jest to marka posiadająca 150 letnie doświadczenie w kwestii pielęgnacji skóry i przywracania jej zdrowego wyglądu. Jej produkty zawierające czystą wazelinę, czyli związek o nazwie "petrolatum" mają za zadanie regenerować, nawilżać, przywracać komfort skórze suchej. Ale, czy oby na pewno? Wszak wazelina jest substancją pochodzącą z ropy naftowej, a takie związki podobno nie mają właściwości nawilżających, czy odżywczych. Jednak jeśli głębiej poczytamy o substancji "petrolatum" dowiemy się, że jest to emolient tłusty, niekomedogenny, nie powoduje powstawania zaskórników, na powierzchni skóry tworzy warstwę okluzyjną, zapobiegającą nadmiernemu odparowywaniu wody, przez co ma właściwości zmiękczające i wygładzające. Jego ogromną zaletą jest brak powodowania reakcji alergicznych, więc jest często stosowany w kosmetyce, szczególnie jeśli chodzi o produkty dla pielęgnacji skóry dzieci. Od jakiegoś czasu testuję dwa produkty marki Vaseline - nawilżający spray do ciała oraz czystą wazelinę kosmetyczną. Czy spełniają one obietnice producenta? Tego dowiecie się z dalszej części posta :)
Zacznę od balsamu w spary'u, który bardzo mnie zaintrygował sposobem aplikacji :) Na początku myślałam, że to jakoś pianka do depilacji, bo jeszcze takiej formy produktu do nawilżania ciała nie spotkałam. Opakowanie jest metolowe, wyposażone w obrotowy korek, który trzeba odpowiednio przekręcić aby móc rozpylać spray. Jego pojemność to 190 ml. Ja mam wersję aloesową, ale w ofercie są jeszcze dostępne z masłem kakaowym oraz owsem.
Aplikacja wedle opisu na opakowaniu może być nieco problematyczna, bo można sobie nieźle zabrudzić łazienkę, no chyba że zastosujemy produkt jeszcze stojąc pod prysznicem. Atomizer za pierwszym razem mi zastrajkował i po naciśnięciu i puszczeniu, strumień mgiełki balsamu nie przestawał pryskać, dopiero przekręcenie korka pomogło. Teraz spray działa tak jak powinien, czyli tylko wtedy kiedy trzymam naciśnięty korek. Nie wiem, co mogłoby przyczyną małej wpadki przy pierwszym użyciu, ale piszę o tym, żeby kogoś ustrzec przed sprzątaniem :) Ja aktualnie psikam kosmetyk zawsze na dłoń a dopiero potem rozprowadzam na ciele.
Jeśli chodzi o sposób aplikacji z opakowania, to spray rozpyla balsam w postaci lekkiej mgiełki, którą można rzeczywiście równomiernie rozprowadzić na ciele. Jeśli pryśniemy mocniej w jedno miejsce naszym oczom ukazuje się konsystencja niesamowicie lekkiej pianki, która po chwili zmienia się jakby w mleczko. Na ciele daje uczucie chwilowego chłodzenia i mamy wrażenie jakbyśmy smarowali się wodą albo takim rzadkim, nietłustym mleczkiem. Dopiero po krótkim wsmarowywaniu w skórę czujemy coś otulającego i delikatnie nawilżającego, ale nie jest to nic tłustego, czy lepkiego.
Zapach jest tutaj delikatny, aloesowy ale nie utrzymuje się długo na ciele. Czujemy go może przez 10 min albo i krócej.
Balsam od razu wchłania się w skórę, pozostawiając na niej delikatny komfort. Nie ma tutaj mowy o jakimś mega nawilżeniu, ale skora nie jest jednocześnie przesuszona, czy podrażniona. Kosmetyk delikatnie koi i przynosi skórze ulgę. Jest idealny na lato, kiedy to nie chcemy męczyć ciała niczym tłustym, czy ciężkim. Będzie też bardzo dobry dla skóry mało wymagającej. Nawilżenie jest tutaj tylko na kilka godzin - smarując się po wieczornej kąpieli, rano już musiałam to zrobić ponownie, bo ciało nie było już tak aksamitne w dotyku. Jeśli macie skórę bardzo suchą, wymagającą to nie będzie kosmetyk dla Was. Nie mogę powiedzieć, że jest to jakiś zły produkt, bo wiem, że na wakacyjne ciepłe dni będzie dla mojej skóry idealny, na zimę wolę natomiast bogatsze formuły.
Jeśli chodzi o skład, to nie jest źle :) Jest gliceryna, łagodny silikon, puder z soku z aloesu. Nie widzę natomiast tej wazeliny, ale może kryje się pod jakimś składnikiem, którego nie umiem rozszyfrować. Są też kontrowersyjne parabeny, ale ostatnio czytałam, że są to najbardziej przebadane konserwanty na świecie, a co za tym idzie bezpieczne dla naszego zdrowia.
Pora na produkt, do którego jakoś nie mogę się przekonać, czyli na czystą wazelinę kosmetyczną. Trafiło do mnie opakowanie o pojemności aż 50 ml. Na początku byłam przerażona, że mam smarować się parafiną, ale wazelina to coś zupełnie innego. Parafina - "parafinium liquidum" jest substancją komedogenną, zapychającą pory, uniemożliwiającą skórze oddychanie, zaś wazelina - "petrolatum" NIE jest związkiem komedogennym, NIE powoduje zatykania porów. To trochę mnie uspokoiło. Ale jak sprawdza się w pielęgnacji ta czysta wazelina?
Kosmetyk ma zwartą, maślaną konsystencję o półprzezroczystym kolorze. Pod wpływem ciepła palców rozpuszcza się, więc w miarę łatwo ją rozprowadzić. Choć zastosowań wazeliny kosmetycznej jest mnóstwo - do pielęgnacji ust, szorstkiej skóry łokci, na podrażnienia po depilacji, na spierzchniętą skórę, na skórki wokół paznokci, a nawet jako pasta do butów, to ja jakoś nie mogę się do niej przekonać. Może gdyby miała jakiś zapach/smak? Może wtedy nie miałabym wrażenia smarowania ust plastikiem, czy czymś mega ciężkim. U mnie nie sprawdza się w przypadku ust spierzchniętych, znacznie lepiej radzi sobie na normalnych. Nie wiem dlaczego tak jest, może dlatego, że przyzwyczaiłam się do naturalnych olejów i maseł, które jeszcze oprócz właściwości zabezpieczających, odżywiają dodatkowo skórę. Mąż jednak jest z niej zadowolony, ale on to osoba mało wymagająca w kwestii pielęgnacji ust - ważne żeby nie pękały na zimnie, a to zadanie wazelina spełnia, no i według niego nie ma żadnego smaku. Próbowałam pielęgnować tym kosmetykiem również skórki wokół paznokci. Tutaj sprawdza się całkiem nieźle, skórki nie są wysuszone, ale ja wolę używać kosmetyków, które dodatkowo odżywiają paznokcie :) Tak, wiem trudno mi dogodzić :) Sympatycy klasycznej wazeliny będą z niej zapewne zadowoleni :)
Podsumowując produkty marki Vaseline, które miałam okazję stosować przez ostatni czas to kosmetyki dla osób mniej wymagających. Balsam w spray'u sprawdzi się idealnie latem, a także na skórze normalnej. Zaś wazelina kosmetyczna ucieszy zwolenników produktów bezzapachowych, a także ultra wrażliwców, bo nie uczula :) Poza tym ma mnóstwo zastosowań nie tylko kosmetycznych.
Za balsam w spray'u musimy zapłacić ok 25 zł w regularnej cenie, zaś za wazelinę ok 6 zł. Są one dostępne w drogeriach Rossmann.
Napiszcie koniecznie, czy stosowałyście jakieś produkty marki Vaseline i jak się u Was sprawdziły :)
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Nie stosowałam produktów tej firmy ;) Kurcze, ciekawią mnie te balsamy do ciała w spray'u ;)
OdpowiedzUsuńten balsam z w sprayu super sprawa!
OdpowiedzUsuńMam ten balsam w spray'u - jest świetny, nie sprawia żadnych problemów i w sumie to bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńWazeliny nie miałam :)
Balsam chętnie przetestuję :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam, ale skoro taki delikatny ten spray to użyje go dopiero na wiosnę ;) Wazelina mnie nie kusi, mam inne podobne kosmetyki i to zapachowe ;)
OdpowiedzUsuńLubię te spraye - miałam aloesowy i masło kakaowe :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z balsamami w sprayu. Dosyć ciekawy pomysł aplikacji, jeszcze żeby nie trzeba było wcierać. :) Mnie osobiście drażni wazelina na ustach. Też wolę jakieś balsamy czy pomadki..
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o balsamie w sprayu. Rewelacyjna opcja! W sam raz dla mnie, leniucha :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu widzę reklamy tych balsamów w sprayu jako szybka alternatywa dla balsamowania ciała. Muszę w końcu wypróbować, ale zgodziłabym się, że najlepiej sprawdziłoby się to cudo w czasie letnim
OdpowiedzUsuńZ kosmetykami tej marki spotkałam się kilka lat temu w Angli, choć nie testowałam wtedy to teraz mam ochotę;0
OdpowiedzUsuńjak na ten balsam mam ochotę (ah ta aplikacja) tak wazeliny aż tyle nie potrzebuje : p bo tylko jak wykonuje komuś henne lub kwasy to używam : )
OdpowiedzUsuńbalsam w spray mnie nie kusi, no chyba, ze będzie po 8 zł, za to wazelinę kupię bo to zawsze się przyda ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na ten balsam w spray'u, ale raczej będzie dla mnie za słaby :( Mam mega suchą skórę i mało co przynosi jej długotrwałe ukojenie
OdpowiedzUsuńFajny pomysł - balsam w sprayu :)
OdpowiedzUsuńJa mam żółtą wersję tego sprayu - jest rewelacyjna. Zresztą ogólnie Vaseline to świetne produkty nawilżające - w kategorii balsamów to top of the top.
OdpowiedzUsuńmnie ten balsam już od dawna intrygował jak widziałam go na zagranicznych blogach i bardzo się cieszę że wreszcie i do nas dotarły :)
OdpowiedzUsuńja używam wazeliny na skórki :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam okazji używać wazeliny, nastawiam się na inne produkty ;)) .
OdpowiedzUsuńWczoraj w Rossmanie widziałam tą wazelinę i jeszcze wcześniej na jakimś blogu. Muszę ją zakupić i także zobaczyć ten spray.
OdpowiedzUsuńA będę miała okazję bo jutro kolejne pójście do drogerii. :)
Nie miałam żadnego produktu tej firmy. Po Twojej recenzji wiem, że tych na pewno nie kupię, bo mam bardzo suchą skórę i wymagające usta.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie balsam w sprayu, w UK są bardzo chwalone :) Myślę, że bliżej wiosny skuszę się na zakup i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam żadnego produktu tej firmy, ale czaję się na samoopalacz, bo słyszałam o nim całkiem dobre opinie, tak więc zobaczymy zobaczymy ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam aloesowe kosmetyki!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: https://beautymarisa.blogspot.com/