Witajcie! Ostatnio u mnie na blogu pojawia się dość dużo produktów marki Planeta Organica :) I dziś też zapraszam Was na recenzję kolejnego - scrubu z organicznym masłem Shea, który przybył do mnie jakiś czas temu ze sklepu LifeTree :) Jakie wywarł na mnie wrażenie?
Peelingowanie ciała na wiosnę to bardzo ważny krok do przygotowania naszej skóry na pierwsze promienie słońca. Pozbywając się martwego naskórka nie tylko wygładzamy skórę, ale także pobudzamy krążenie, przez co wszystkie później aplikowane balsamy, mleczka, czy olejki mają szansę lepiej się wchłonąć.
Producent zapewnia, że scrub z masłem Shea jest peelingiem delikatnym, który łagodnie złuszcza martwy naskórek, nawilżając jednocześnie skórę. Ma też właściwości ujędrniające i regenerujące. Polecany jest szczególnie dla posiadaczek skóry suchej lub starzejącej się. Scrub ma też zapewnić ochronę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Jeśli chodzi o skład, to znajdziemy w nim między innymi masło Shea (na drugim miejscu :)), emolienty, glicerynę, ekstrakt z amarantusa, ekstrakt z prawoślazu, witaminę E, proteiny pszenicy. Nie ma tu parafiny, czy innych pochodnych ropy naftowej, nie ma też SLS/SLES, które mogłyby uczulać, wysuszać i podrażniać.
Opakowanie peelingu z masłem Shea to duży plastikowy, przezroczysty słoik. Wewnątrz znajdziemy 300 ml produktu, na którego zużycie mamy 12 miesięcy od otwarcia. Trochę szkoda, że nowy scrub nie jest niczym zabezpieczony.
Konsystencja jest budyniowa, gęsta, ale nie zbita, bardzo kremowa. Scrub łatwo wydobywa się z opakowania i nie ma problemów z jego rozprowadzeniem na ciele. Zapach nie przypomina aromatu masła Shea, ale to i dobrze :) Peeling pachnie bardzo przyjemnie podobnie do waniliowego serka Danio, w zasadzie kolorem i konsystencją też go przypomina, z tą różnicą, że tu mamy jeszcze drobinki masujące, których jest powiedziałbym taka średnia ilość - możecie je zobaczyć na zdjęciu po rozprowadzeniu peelingu.
Działanie
Jak można zauważyć po ilości drobinek ścierających scrub jest raczej delikatnym zdzierakiem. Producent zaleca stosowanie na zwilżone ciało, ja natomiast bardziej wolę używać go na suchą skórę, bo wtedy drapanie jest trochę mocniejsze. To rzeczywiście kosmetyk bardziej dla skóry suchej, delikatnej, choć działanie ścierające jest tu odczuwalne, szczególnie dla wrażliwej skóry na dekolcie, dlatego u mnie najlepiej sprawdza się na górnych partiach ciała. Po spłukaniu pozostawia po sobie otulający, aksamitny film. Nie ma to jednak nic wspólnego z tłustą warstewką i zapewne posiadaczki bardzo suchej skóry nie będą sobie mogły odpuścić balsamowania, bo nawilżenie jest tu raczej średnie, ale dla mojej normalnej skóry wystarczające. Ciało po użyciu jest wygładzone, jedwabiste w dotyku, a martwy naskórek delikatnie złuszczony. Kosmetyk w żadnym stopniu nie podrażnił mojej skory, ani nie wywołał alergii.
Wydajność scrubu oceniam na dobrą, porównywalną do większości peelingów.
Podsumowując scrub do ciała z masłem Shea Planeta Organica to kosmetyk o średniej sile złuszczania. Zadowolone z niego będą na pewno posiadaczki skóry suchej i wrażliwej, które nie chcą rezygnować z peelingów mechanicznych. U mnie scrub najlepiej spełnia swoje zdanie na tych bardziej delikatnych partiach ciała np. na dekolcie, ramionach.
Scrub z organicznym masłem Shea Planeta Organica możecie zakupić w sklepie Life Tree - dokładnie TUTAJ w cenie 19,90 zł.
Znacie ten kosmetyk? Jakie są Wasze ulubione scruby do ciała? Lubicie mocne zdzieranie, czy też te bardziej delikatne?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Niestety dla mnie (chyba) byłby za delikatny. Ładna szata bloga. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzkoda jednak, że nie nawilża ciut lepiej :)
OdpowiedzUsuńczasami jest to plusem :) np. latem, kiedy nie lubimy być tłuste :)
UsuńWygląda bardzo kusząco i do tego masło shea. :) Myślę, że spodobałby mi się. :)
OdpowiedzUsuńkonsystencję ma cudowną :) zupełnie inną niż mocne zdzieraki :) a do tego ten zapach :)
UsuńLubię mocne zdzieraki, ale czasami też wolę zastosować coś delikatniejszego :)
OdpowiedzUsuńto tak jak ja :)
UsuńNie używałam :)
OdpowiedzUsuńJa na ostatnie okazje dostałam 3 różne peelingi i jak na razie dzielnie je testuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie produkty i z chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńfajny, podoba mi się, duża pojemność i niska cena, pewnie skuszę się :)
OdpowiedzUsuńjeśli podoba Ci się konsystencja, to polecam :)
Usuńwygląda super, konsystencja mi się podoba, zapisze go sobie :)
OdpowiedzUsuńzapach też ma świetny :)
UsuńNie znam go. Obecnie jestem zakochana w peelingu Delawell, który z resztą wygrałam u Ciebie na blogu ;))
OdpowiedzUsuńfajnie, ze Ci się spodobał :)
Usuńtego jeszcze nie miałam ale lubie rosyjskie scruby
OdpowiedzUsuńJa nie używam peelingów. Z tego, co wiem są niezdrowe. Sorry, to moja zdanie :)
OdpowiedzUsuńkażdy może mieć swoje zdanie :) ja tam się peelingów nie boję :)
UsuńCiekawi mnie właśnie jego nawilżenie :) Lubię mieć balsamowanie z głowy :D
OdpowiedzUsuńu mnie różnie, czasem też lubię mieć balsamowanie z glowy, ale np. przy peelingu przed depilacją już nie bardzo :)
UsuńJa jednak wolę mocne zdzieranie (oprócz dekoltu) :)
OdpowiedzUsuńDla mnie byłby za słaby.
OdpowiedzUsuńja muszę mieć mocny zdzierak :)
OdpowiedzUsuńZnam ten peeling, miałam go kiedyś, faktycznie był dość delikatny. Ja teraz używam na zmianę dwóch peelingów. Jeden z Wellness&Beauty solny z masłem shea, a drugi cukrowy, różany z The Secret Soap Store. Oba polecam :)
OdpowiedzUsuńżadnego z nich jeszcze nie miałam :)
Usuńwydaje sie calkiem clakiem :D
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię ich produkty, im więcej ich poznaję osobiście tym bardziej mam ochotę na kolejne :).
OdpowiedzUsuńTen scrub to sama przyjemność, chętnie go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń