Witajcie! Olejki marki Evree skutecznie podbijają nasze serca. Każda nowość jest strzałem w dziesiątkę. Największymi plusami kosmetyków tej marki są świetne składy i łatwa stacjonarna dostępność :) Dziś zapraszam Was na recenzję olejku Power Fruit, o którym ostatnio bardzo głośno na blogach. Testowałam go na ekstremalnie wysuszonej opalaniem skórze. Czy podołał temu zadaniu?
Dwufazowy olejek do ciała jest przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry. Ma pomagać na takie problemy jak spadek nawilżenia skóry, uczucie jej ściągnięcia, utrata sprężystości, szorstkość, wysuszenie promieniami słonecznymi, bądź klimatyzacją. Olejek ma regenerować, głęboko nawilżać i pozostawiać skórę odżywioną, odprężoną, sprężystą i gładką. Kosmetyk ma przynosić długotrwale efekty.
INCI: Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Persea Gratissima (Avocado), Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Glycerin, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Chloride, Disodium EDTA, BHA, Parfum, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde.
Skład prezentuje się naprawdę świetnie. Znajdziemy w nim między innymi olej ze słodkich migdałów, trójglicerydy, olej winogronowy, olej awokado, olej sezamowy, glicerynę, olejek malinowy, olej jojoba, kwas hialuronowy, witaminę E. Świetnie, że nie ma tutaj parafiny, olejów mineralnych i silikonów, które dawałyby tylko złudne uczucie nawilżenia.
Opakowanie to plastikowa, niezbyt miękka butelka wyposażona w dozownik typu press. Nie jest on za bardzo szczelny, więc trzeba uważać, kiedy przewozimy gdzieś kosmetyk. Całość zapakowana jest w kartonik zawierający wszelkie potrzebne informacje. Pojemność kosmetyku to 100 ml, a na jego zużycie mamy 6 miesięcy od otwarcia.
Olejek łączy w sobie dwie fazy - wodną oraz olejową. Przed użyciem należny wstrząsnąć butelką, aby obie warstwy się połączyły. Kosmetyk jest bezbarwny, ale po wstrząśnięciu przybiera lekko mętną postać. Czasami to wstrząsanie za każdym razem może być męczące, fazy oddzielają się szybko, a kiedy weźmiemy jedną porcję, rozprowadzimy ją na ciele, to przy kolejnej też trzeba znów trząsać butelką, a więc zamykać ją i otwierać. Ale nie jest to jakiś tam znaczący minus, w końcu to dwufazowa formuła.
Kosmetyk jest lekki, lżejszy niż tradycyjne oleje. Zawdzięczamy to zapewne dwufazowej formule. Szybko się wchłania, otulając delikatnie ciało ochronną warstewką, ale nie jest ona bardzo tłusta, nie lepi się - to coś w sam raz na lato :)
Muszę przyznać, że "power fruit" brzmi naprawdę smakowicie i spodziewałam się eksplozji owocowego zapachu, jednak trochę się zawiodłam. Olejek ma bardzo delikatny, subtelny zapach. Jest nieco słodki, nieco owocowy, ale o soczystej eksplozji nie ma mowy. Chociaż możne to i lepiej, bo latem intensywne aromaty mogą być męczące.
Działanie
Tutaj nie mam absolutnie nic do zarzucenia, bo działanie jest genialne. Miałam okazję stosować go na skórę wysuszoną promieniami słonecznymi, więc wymagającą na maksa. Olejek sprawdził się rewelacyjnie. Zapewnia dogłębne nawilżenie i doskonale koi, łagodzi podrażnienia, regeneruje. Skóra po użyciu jest miękka, nie ma uczucia ściągnięcia. Dzień po dniu odzyskuje swoją sprężystość. Jeśli zastosujemy kosmetyk na skórę lekko suchą/normalną, wówczas nie potrzeba go używać codziennie - wystarczy raz na dwa dni, bo rezultaty są rzeczywiście długotrwałe.
Wydajność jest dobra, zwłaszcza jeśli nie trzeba go stosować codziennie.
Podsumowując olejek Power Friut to kosmetyk w sam raz na lato, ale nie tylko. Idealnie nawilża, wygładza i odżywia skórę. Nie pozostawia bardzo tłustej warstwy. Ma świetny skład i przyjemny, delikatny, niemęczący zapach. Jest wybawieniem po kąpielach słonecznych :) Polecam, tym bardziej, że można go łatwo dostać stacjonarnie :)
Cena olejku to ok 27 zł, a dostać można go np. w drogeriach Rossmann.
Znacie olejki Evree? A może jakieś inne kosmetyki tej marki są waszymi ulubieńcami? Co polecacie?
sarinacosmetics :)
Szkoda, że mam wielkie zapasy balsamów, bo już z chęcią bym go zakupiła :D Ale na pewno kiedyś go wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam olejki evree ;)
OdpowiedzUsuńmiałam go i bardzo dobrze wspominam. :)
OdpowiedzUsuńU mnie też akurat dzisiaj o tym olejku :) bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMam go i uwielbiam jego zapach :) Działanie również mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec :).
OdpowiedzUsuńSzukam jakiegoś dobrego olejku ostatnio i właśnie wiele osób poleca mi ten :)
OdpowiedzUsuńOstatnio moja miłość do tego typu produktów rozkwita :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i bardzo się z nim polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze go nie miałam:) ale czaje sie jak pokoncze te co mam w zapasach
OdpowiedzUsuńJa go mam, ale stosuję go na włosy :D Jest genialny, bo zawiera i humektanty i emolienty i moje jasne, suche, deliaktne włosy go kochają ^^
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale bardzo dużo osób go chwali i jak widać jest wart zakupu. :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie bije na głowe zapachem, ale i tak jest zachęcajaccy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o nim wiele dobrego :). Jak się przekonam do olejków do ciała to kupie go :P
OdpowiedzUsuńPlanuję go kupić, jak wykończę dwa olejki, których obecnie używam. Mam nadzieję, że capnę go w promocji :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji go używać;]
OdpowiedzUsuńNa pewno wyprobuje ;)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńZaskoczył mnie :) Pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nie znam ale coraz więcej słyszę pozytywów o tej marce i zaczyna kusić :>
OdpowiedzUsuńTen olejek jest na mojej wishliście :) Właściwie to nie trafiłam jeszcze na recenzję, która by była negatywna :) W ostatnich miesiącach polubiłam pielęgnację olejkami, więc jak tylko ten z Evree pojawi gdzieś na promocji to się skuszę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo o nim słyszałam :) Chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te olejki, Evree to nieznana dla mnie marka :)
OdpowiedzUsuńStosuję go miesiąc,a nawet nie jestem w połowie butelki :)
OdpowiedzUsuńhttps://sugarlevels.blogspot.com/