Witajcie! Jakiś czas temu zostałam wybrana do przetestowania jednego z olejów Mohani, które są dostępne w sklepie Helfy.pl. Bardzo lubię poznawać nowe oleje, więc mój wybór padł na całkiem nieznany typ Sacha Inchi. Przyznam, że zachęcił mnie jego opis, a także fakt, iż jest polecany do włosów przesuszonych i zniszczonych. Od razu pomyślałam o kuracji olejowej dla włosów po lecie. Jakie wrażenie wywarł na mnie olej Sacha Inchi po ponad półtorej miesiąca naszej znajomości?
Olej Sacha Inchi pochodzi z Ameryki Południowej. Jego nierafinowana postać jest bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe - omega-3, omega-6 oraz omega-9 oraz witaminy A i E. Olej Scha Inchi ma doskonałe własnościowi regenerujące i nawilżające, a przy tym nie podrażnia skóry. Może być stosowany na skórę dojrzałą, zniszczoną, wiotką, a także bardzo wrażliwą, nawet u dzieci. Niska komedogenność sprawia, że mogą po niego sięgać również osoby ze skóra tłustą i trądzikową. Olej Sacha Inchi wspomaga też walkę z rozstępami i bliznami. Wyrównuje koloryt skóry. Jest także polecany do zniszczonych i przesuszonych włosów. Działa wzmacniająco i odbudowująco. Może być również używany w pielęgnacji paznokci. Regularne stosowanie wzmacnia i pogrubia płytkę. Po wiecej informacji na jego temat zapraszam TUTAJ.
Olej Sacha Inchi marki Mohani jest w 100% naturalny, nierafinowany, wegański i nie testowany na zwierzętach. Nie zawiera parafiny, barwników i aromatów.
Opakowanie to 30 ml butelka z ciemnego szkła, dzięki czemu cenne właściwości oleju pozostaną z nami na dłużej. Jak wiadomo oleje naturalne nie przepadają za światłem (szybciej wtedy jełczeją) i trzeba je przechowywać w ciemnych i chłodnych warunkach. Olej dozujemy za pomocą wygodnej pipety, co jest bardzo higienicznym rozwiązaniem.
Konsystencja oleju jest plynna, lekko tłusta, ale nie ciężka. Porównałabym ją do oleju marula. Jest to olej z gatunku tych szybko wchłaniających się, bez tłustej warstewki po użyciu, więc może sprawdzić się też pod makijaż.
Zapach jest tutaj dość specyficzny. Kiedyś w sieci czytałam, że pachnie orzechowo, ale ja znacznie bardziej porównałabym go do marchewki trzymanej w piwnicy na zimę :) Trochę dziwne porównanie, ale taki zapach kojarzę z dzieciństwa, które spędziłam na wsi :) Jest to aromat ziemisty, ale na szczęście nie jest bardzo intensywny i nie drażni. Jeśli stosujemy olej na skórę, to woń zanika po kilku chwilach od wchłonięcia. Natomiast na włosach czujemy go przez cały czas trzymania, więc trzeba się przyzwyczaić.
Działanie na skórę
Olej Sacha Inchi bardzo dobrze nawilża skórę, szczególnie wymagającą i przesuszoną w okolicach oczu. Świetnie ją regeneruje, ale niestety nie rozjaśnia cieni. Zastosowany na całą twarz rzeczywiście nie zapycha porów. Cera ma ładny, wyrównany koloryt, jest bardzo dobrze nawilżona, elastyczna i gładka. Drobne blizny zostały rozjaśnione. Jako posiadaczka cery mieszanej nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Rewelacyjnie sprawdza się też zmieszany z kremem do twarzy lub pod oczy - podnosi wtedy walory odżywcze kosmetyków.
Działanie na włosy
Tak jak wypominałam po olej Sacha Inchi sięgam od półtorej miesiąca. Na początku używałam go co każde mycie, czyli co dwa dni, a po miesiącu dwa razy w tygodniu. Chciałam dać włosom mocną dawkę odżywienia i regeneracji po lecie. Olej Sacha Inchi już po kilku użyciach przyniósł zauważalne rezultaty, choć wiadomo, że olejowanie to proces długotrwały i na pełne efekty trzeba czekać nieraz miesiącami. Ważna jest też systematyczność. Olej stosowałam głównie na dolne partie włosów, mniej więcej od ucha w dół, wmasowując w kosmyki około 2-4 pipety produktu. Po upływie około dwóch godzin (czasami godziny) zmywałam łagodnym szamponem bez SLS/SLES, poprzedzając wszytko emulgowaniem odżywką (w skrócie: moczymy naolejowane włosy, nakładamy na nie odzywkę, spłukujemy i przestępujemy do dwukrotnego mycia szamponem). Włosy po stosowaniu oleju Sacha Inchi są zdecydowanie bardziej miękkie, dociążone i mniej pierzące się. Lepiej się układają, są jedwabiste w dotyku, bardziej elastyczne i pięknie lśnią. Myślę, że warto zaserwować swoim włosom taką kurację po wakacyjnych wojażach na słońcu.
Olej Sacha Inchi jest dość wydajny. Jeśli będziemy używać go tylko w pielęgnacji skóry, to z pewnością wystarczy na bardzo długo.
Podsumowując olej Sacha Inchi marki Mohani to propozycja dla każdego. W szczególności polecam go osobom zmagającym się z problemem wiotkiej, zmęczonej, suchej, wrażliwej czy dojrzalej skóry, a także do przesuszonych i zniszczonych włosów. To rzeczywiście środek zapewniający odnowę skóry i wzmocnienie kondycji wymagających, wysokoporowatych włosów. Małym minusem może być tu trochę specyficzny zapach, ale działanie rekompensuje nam w pełni tę nieznaczną niedogodność.
Olej Sacha Inchi od Mohani kupicie w sklepie Helfy.pl - dokładnie TUTAJ. Jego cena to 34 zł / 30 ml.
Znacie ten olej? Jakie są wasze ulubione oleje w pielęgnacji ciała i włosów?
Co możecie polecić?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Uwielbiam olejki dlatego cieszę się, że trafiłam na Twój post ponieważ ten jest dla mnie zupełną nowością :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy jest ten olejek, na włosy by się przydał :)
OdpowiedzUsuńnie znam, ale zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o takim olejku, ale wygląda wspaniale, stosowałabym go na moich suchych i zniszczonych włosach
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejki :)
OdpowiedzUsuńZ Mohani testowałam olej z pestek truskawek i jest super. Mija cera go bardzo polubiła, świetnie nawilża i regeneruje.
OdpowiedzUsuń