Witajcie! Na blogu już nie raz gościło u mnie Savon Noir, czyli czarne mydło :) Miałam już wersję bez dodatków, a także z wodą różaną. Obie mnie nie zawiodły. Przez ostatnie ponad trzy tygodnie miałam okazję testować wersję z olejem lawendowym od firmy CosmoSPA. Jak się u mnie sprawdziła, czy była równie świetna jak poprzednicy? Tego dowiecie się z dalszej części posta, zapraszam :)
Skład jest bardzo prosty, nie znajdziemy w nim żadnych dziwnych substancji. Mydełko jest pozbawione konserwantów i sztucznych barwników.
Opakowanie to plastikowy, niski 100 g, odkręcany pojemnik. Wygodnie wydobywa się z niego produkt.
Konsystencja jest bardzo gęsta, zwarta. Mydełko trochę się ciągnie. Ze wszystkich Savon Noir, które miałam to ma najbardziej gęstą i zbitą konsystencję. Nie sprawia jednak problemów z wydobyciem, czy aplikacją. Trzeba po prostu oderwać jego fragment i rozprowadzić na skórze. Można użyć odrobinę wody. Trzeba pamiętać jednak aby wilgoć nie dostała się do opakowania, bo mydełko może zmienić swoją konsystencje na lekko płynną.
Zapach wbrew pozorom nie jest lawendowy. Nie zauważyłam aby odbiegał czymkolwiek od woni klasycznej wersji Savon Noir, która pachnie oliwą z oliwek. Nie jest to jednak aromat bardzo intensywny, więc nawet najbardziej wrażliwe nosy nie powinny odczuwać dyskomfortu podczas używania.
Działanie
Mydełko przy kontakcie z wodą delikatnie się pieni, choć w dużej mierze pozostaje w konsystencji kremowej emulsji. Ja wykorzystywałam je do pielęgnacji skóry twarzy i ciała. Bardzo polubiłam taki sposób oczyszczania. Savon Noir stosowałam najczęściej 2-3 razy w tygodniu jako 15 minutową maseczkę dla mojej mieszanej cery (nakładane na suchą lub lekko zwilżoną skórę) lub kiedy miałam mniej czasu po prostu fundowałam jej mycie tym mydłem. Za każdym razem skóra była dogłębnie oczyszczona, aż skrzypiała po przejechaniu palcem :) Bardzo lubię taki efekt - mam wtedy wrażenie jakbym rzeczywiście pozbyła się wszystkich zanieczyszczeń. Uwierzcie mi żaden żel nie da Wam takiego oczyszczenia. Przy systematycznym używaniu czarnego mydła moje rozszerzone pory wyglądają o niebo lepiej. Kiedy dodatkowo zastosuję jeszcze jakąś glinkę, która je zwęzi cera prezentuje się świetnie :) Savon Noir fantastycznie sprawdziło się także w pielęgnacji ciała. Zgodnie z zaleceniami stosowałam je na rozgrzane wcześniej ciało a po kilku minutach masowałam rękawicą Kessa. Takiej gładkości skóry nie jest w stanie zafundować żaden ostry zdzierak :) Tutaj skóra również jest oczyszczona z podobnym efektem skrzypienia pod palcami :) Jeśli chodzi o ciało, to najbardziej z działania czarnego mydła są zadowolone moje ramiona, które mają niestety tendencję do wyprysków. Kiedy sięgam systematycznie po ten kosmetyk mój problem praktycznie znika :) Zapomniałabym wspomnieć, że skóra po użyciu czarnego mydła dużo lepiej chłonie produkty nawilżające.
U mnie czarne mydło nie wywołało żadnych alergii, czy podrażnień, ale trzeba pamiętać, żeby unikać kontaktu z oczami :)
Wydajność oceniam bardzo dobrze - na pojedynczą aplikację potrzeba naprawdę niewiele.
Pojemność: 100 g (dostępne są także większe pojemności)
Cena: 11,99 zł
Dostępność: sklep CosmoSPA - dokładnie TUTAJ
Macie jakieś doświadczenia z Savon Noir?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Jeszcze nigdy nie miałam czarnego mydła :)
OdpowiedzUsuńMam wersję z oliwkową i jestem zakochana w tym produkcie. Zgadzam się co do tego,że buzia aż skrzypi z czystości i szczęścia ;)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym w końcu jakieś czarne mydło, fajnie że to nie pachnie lawendą, bo nie przepadam za tym aromatem :)
OdpowiedzUsuńpierwsze słyszę o takim mydełku. Cena jest niewielka także zachęca :)
OdpowiedzUsuńDużo o nich czytam, ale jakoś mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńmoje ulubione!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Savon Noir :) Miałam już różne wersje, z dodatkami i bez, różnych producentów. Tego z CosmoSPA jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt, jeszcze się nie miałam takiego mydła, ale na pewno kiedyś wypróbuję to albo jakieś inne czarne :)
OdpowiedzUsuńmuszę wreszcie wypróbować to słynne czarne mydło :) bardzo sympatyczny blog, poczytałam, pooglądałam i chętnie będę wpadać częściej dlatego obserwuję :) jeśli masz ochotę zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czekam na glinki z Cosmo SPA, ale coś nie chcą dojść :D Mydełko wygląda ciekawie może skuszę się przy następnym zamówieniu :)
OdpowiedzUsuńmiałam wersję różaną :P
OdpowiedzUsuńPonoć wersja różana jest lepsza ;]
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu zacząć częściej stosować na ramiona bo mam ten sam problem ;/
OdpowiedzUsuńsłyszałam już wiele dobrych opinii na temat tych mydełek,cena bardzo przystępna,więc pewnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam lawendowe ale z innej firmy i nadal uważam ze aleppo jest lepsze, teraz mam takie bez dodatków to zobaczymy co to będzie : )
OdpowiedzUsuńu mnie zagości już wkrótce:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam czarne mydło! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię savon noir. Takie pachnące lawendą z pewnością działałoby jak seans aromaterapii przed snem. Szkoda tylko, ze nie pachnie lawendą :(
OdpowiedzUsuńTez bardzo lubię ten rodzaj mydła, stosuję przed peelingami i maskami najbardziej sobie chwalę wersję z różą i bez żadnych dodatków. Lawendowego zapachu nie lubię ;/
OdpowiedzUsuńWszędzie teraz głośno o tych czarnych mydłach ;) chyba się skuszę .
OdpowiedzUsuń