Witajcie! Dziś zapraszam Was na post w tematyce makijażu :) Przedstawię Wam pięć typów kosmetyków, bez których nie wyobrażam sobie codziennego make up-u. Będzie to notka typu 2 w 1, ponieważ omówię je na przykładzie paru nowości makijażowych, które w większości towarzyszyły mi przez ostatni miesiąc. Wszystkie te kosmetyki znajdziecie w sklepie Hairstore.pl. Jak się u mnie sprawdziły? Jakie efekty dają?
PO PIERWSZE PODKŁAD!
Nie wyobrażam sobie makijażu bez podkładu. To kosmetyk, który powinien ujednolicać koloryt mojej cery, tuszować zaczerwienienia i nie uwidaczniać rozszerzonych porów, które posiadam. Dobre krycie i trwałość też są jak najbardziej mile widziane.
Postanowiłam tym razem wypróbować podkład bardzo dobrze znany i lubiany przez wiele dziewczyn, czyli Cartice All Matt Plus. Producent obiecuje tutaj aż 18 godzin trwałości. Ponadto pokład ma nie dawać efektu maski i pozostawiać matowo-satynowe wykończenie makijażu. Główną zaletą ma być niwelowanie świecenia się skóry. Jak to się ma do rzeczywistości?
Mój odcień to 010 Light Beige. Jest on utrzymany w tonacji neutralnej, typowo beżowej. Nie mamy tu różowych tonów, ani produkt się do takich nie utlenia. Podkład bardzo dobrze dopasowuje się do kolorytu mojej cery. Jak widać na zdjęciach ma całkiem dobre krycie, które oczywiście można stopniować. Konsystencja jest nieco tłusta, ale dobrze się rozprowadza. Kosmetyk nie ciemnieje, nie tworzy efektu maski i nie podkreśla zmarszczek mimicznych ani rozszerzonych porów. Najładniej wygląda aplikowany gąbeczką - Beautyblenderm. Nakładany palcami traci trochę na kryciu. Dobrze przypudrowany wytrzymuje na twarzy dość długo bez żadnej skazy. Po wielu godzinach twarz zaczyna się odrobinę świecić, ale jest to błysk do zaakceptowania. Najważniejsze, że nie waży się na skórze, nie zbiera w zmarszczkach lub porach, ani nie tworzy smug, czy nieestetycznych prześwitów. Naprawdę jestem miło zaskoczona pod tym względem :) Podkład Catrice nie przesuszył mojej cery. Po miesiącu stosowania nie odnotowałam tez żadnego zapychania porów. Myślę, że na jednym opakowaniu tutaj się nie skończy :)
Na wydajność muszę jednak trochę ponarzekać, bo jednak ubywa go dość szybko przy codziennym stosowaniu (buteleczka powinna wystarczyć na około 2 miesiące), ale z drugiej strony jego cena na szczęście nie jest wysoka. Za 30 ml podkładu płacimy około 26,57 zł w promocji (cena regularna to 30,37 zł). Do kupienia TUTAJ. Podkład jest dostępny w czterech odcieniach.
PO DRUGIE PUDER!
Przy mojej mieszanej cerze nieutrwalony pudrem podkład nie ma racji bytu, dlatego dobry puder utrwalający to punkt obowiązkowy mojego makijażu.
Przy mojej mieszanej cerze nieutrwalony pudrem podkład nie ma racji bytu, dlatego dobry puder utrwalający to punkt obowiązkowy mojego makijażu.
Tu nie zaskoczę Was nowością. Bardzo lubię sięgać po puder marki Melkior Professional. Mój odcień to Light Ivory. Lubię go za delikatne krycie, ładny efekt wykończenia makijażu, a także bardzo dobrą trwałość. Ogromnym plusem jest też prasowana formuła, dzięki czemu mogę zabrać go zawsze do torebki, bez obawy o rozsypanie. Jego pełną recenzję mogliście już przeczytać jakiś czas temu, więc odsyłam Was do tego posta - KLIK. Jego cena to 41,60 zł w promocji (cena regularna to 52 zł). Do kupienia TUTAJ.
PO TRZECIE TUSZ DO RZĘS!
Jak to mówią oczy to zwierciadło duszy, a kobiecym atrybutem są niewątpliwie rzęsy :) Chyba wszystkie lubimy je podkreślać i chcemy aby były jak najbardziej wyraziste. Ja najbardziej lubię maskary pogrubiające i wydłużające. Fajnie też jeśli szczoteczka umiejętnie je wywija i rozczesuje.
Tutaj niedawno zdecydowałam się zapoznać bliżej z tuszem marki The Balm, ponieważ bardzo lubię ich produkty do twarzy :) The Balm Cheater! to mascara, która ma nam zapewnić efekt hipnotyzujących rzęs. Pogrubienie można stopniować, bez obaw o kruszenie i osypywanie tuszu. Zastosowanie spiralnej szczoteczki ma nam ułatwić dotarcie do nawet najkrótszych włosków. Formuła wzbogacona o Panthenol ma odżywiać i wzmacniać rzęsy. Jak wszytko wypadło w praktyce?
Tusz po pierwsze zachwyca nietuzinkowym opakowaniem, jak na The Balm przystało utrzymanym w stylu Pin-Up. Mamy tu do czynienia z klasyczną szczoteczką z gęstym i sztywnym włosiem, które dociera do każdej, nawet najkrótszej rzęsy. Szczoteczka ma średnie rozmiary, nie jest bardzo malutka, ale nie jest też wielka. Tusz ma głęboki czarny kolor. Na początku jest trochę wilgotny i rzadki, ale po kilku użyciach nabiera mocy. Przy jednej warstwie otrzymujemy dzienny efekt, natomiast 2-3 tworzą już bardziej wyrazisty wachlarz rzęs, który możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Kosmetyk przede wszystkim świetnie pogrubia rzęsy i nadaje im zdecydowanie większą objętość, a także je wydłuża. Szczoteczka dobrze rozczesuje włoski i ich nie skleja. Odrobinę też je podkręca. Dzięki jej rozmiarowi dobrze docieramy do wszystkich rzęs nie brudząc przy tym powieki. Efekt można oczywiście stopniować przez dokładanie kolejnych warstw mascary. Tusz jest bardzo trwały, nie osypuje się, nie kuszy, nie odbija nad ani pod okiem. Jest bardzo wydajny i mimo niemałej ceny aktualnie w promocji 54, 60 zł / 5,7 ml (cena regularna to 70 zł) warto po niego sięgnąć. To też fajny pomysł na prezent. Do kupienia TUTAJ.
Mimo iż na swoje brwi nie mogę narzekać, bo są dość gęste, to jednak aby rama oka była pełna i bardzie wyrazista, bardzo lubię podkreślać ich kształt. Twarz nabiera wtedy innego wyrazu, wydaje się bardziej zadbana.
Od dawna miałam ochotę wypróbować słynną i polecaną chyba wszędzie kredkę do brwi Cartice. Mój odcień to 40 Don't let me brown. Trochę obawiałam się, czy trafię z kolorem, ale na szczęście idealnie go dobrałam. Odcień jest dość chłodny, nie ma rudych tonów, przez co wygląda bardzo naturalnie. Kredka ma miękką formułę i dość szybko się zużywa, więc trzeba ją strugać co drugie użycie. Ogromnym plusem jest spiralna szczoteczka umieszczona na zakończeniu. Ma ona na tyle sztywne i gęste włosie aby dokładnie wyczesać nadmiar produktu. Jest też pomocna przy nadawaniu odpowiedniego kształtu brwiom, można też jej użyć do rozczesania sklejonych tuszem rzęs. Kredka jest bardzo trwała, jeśli oczywiście nie będziemy trzeć naszych brwi. Kiedy przesadzimy z efektem można łatwo wyczesać jej nadmiar. Podkreślone nią brwi wyglądają bardzo naturalnie. Według mnie idealnie wypełnia wszelkie luki i prześwity. To świetne wyjście dla osób zabieganych, bo nie trzeba tu wielkiej precyzji, tak jak w przypadku pomady do brwi. Wystarczy kilka chwil i brwi od razu wyglądają lepiej :) Aż żałuję, że dopiero teraz jej spróbowałam, bo zapowiada się, że znalazłam nowego ulubieńca do brwi :) Kredka w obecnej promocji kosztuje 10,30 zł / 1,6 g (cena regularna to 11,80 zł). Do kupienia TUTAJ.
Od dawna miałam ochotę wypróbować słynną i polecaną chyba wszędzie kredkę do brwi Cartice. Mój odcień to 40 Don't let me brown. Trochę obawiałam się, czy trafię z kolorem, ale na szczęście idealnie go dobrałam. Odcień jest dość chłodny, nie ma rudych tonów, przez co wygląda bardzo naturalnie. Kredka ma miękką formułę i dość szybko się zużywa, więc trzeba ją strugać co drugie użycie. Ogromnym plusem jest spiralna szczoteczka umieszczona na zakończeniu. Ma ona na tyle sztywne i gęste włosie aby dokładnie wyczesać nadmiar produktu. Jest też pomocna przy nadawaniu odpowiedniego kształtu brwiom, można też jej użyć do rozczesania sklejonych tuszem rzęs. Kredka jest bardzo trwała, jeśli oczywiście nie będziemy trzeć naszych brwi. Kiedy przesadzimy z efektem można łatwo wyczesać jej nadmiar. Podkreślone nią brwi wyglądają bardzo naturalnie. Według mnie idealnie wypełnia wszelkie luki i prześwity. To świetne wyjście dla osób zabieganych, bo nie trzeba tu wielkiej precyzji, tak jak w przypadku pomady do brwi. Wystarczy kilka chwil i brwi od razu wyglądają lepiej :) Aż żałuję, że dopiero teraz jej spróbowałam, bo zapowiada się, że znalazłam nowego ulubieńca do brwi :) Kredka w obecnej promocji kosztuje 10,30 zł / 1,6 g (cena regularna to 11,80 zł). Do kupienia TUTAJ.
Na poniższych zdjęciach znajdziecie efekty, jakie daje tusz do rzęs The Balm Cheater! oraz kredka do brwi Catrice w odcieniu Don't let me brown.
PO PIĄTE RÓŻ DO POLICZKÓW!
Jeśli czytacie mojego bloga i obserwujecie media społecznościowe, to wiecie, że uwielbiam róże do policzków. Towarzyszą mi one codziennie. Najbardziej lubię te o wykończeniu matowym, bez drobinek. Dobry róż powinien charakteryzować się bardzo dobrą pigmentacją i świetną trwałością. Powinien też dobrze współpracować z pędzlami i nie tworzyć plam, czy prześwitów.
Tym razem postawiłam na markę Sleek. Uwielbiam ich trio do konturowania, więc stwierdziłam, że róż Sleek Makeup Blush też mnie nie zawiedzie. Kosmetyk ma charakteryzować się bardzo dobrą pigmentacją, świetną trwałością, a efekty możemy stopniować. Czy rzeczywiście tak jest?
Róż mieści się w maleńkiej i bardzo poręcznej matowej kasetce, wyposażonej w lusterko. Z powodzeniem można go przewozić i nosić w torebce bez obawy o otwarcie. Ponieważ uwielbiam wszelkie odcienie brzoskwini, to zdecydowałam się na kolor Life's a peach. To dość odważny kolor i nie każdemu będzie pasować, chociaż umiejętnie nałożony nie rzuca się w oczy. Nie jest to odcień ceglasty. Bardziej powiedziałabym ciemna matowa brzoskwinia z mnóstwem różowych tonów. Jak na produkty Sleek przystało nie zawiodłam się na jego pigmentacji. Z jednej strony to duży atut, ale z drugiej musimy jednak uważać przy aplikacji. Róż w tym odcieniu ładnie ożywia cerę. Sprawia, że wygląda ona zdrowo i promiennie. Nakładanie przebiega bezproblemowo - produkt dobrze się rozciera, nie tworzy smug, plam, czy prześwitów. Bardzo ładnie prezentuje się solo, więc na co dzień jak najbardziej :) Jest to produkt niesamowicie wydajny i bardzo trwały. Nie ściera się, nie traci na intensywności. Nie wywołał u mnie żadnych podrażnień, czy przesuszenia skóry. Mimo iż zawiera w składzie talk, to nie zauważyłam też działania komedogennego. W gamie róży Sleek znajdziecie wiele świetnych odcieni. Mają one bardzo atrakcyjną cenę promocyjną 21,85 zł / 8 g (cena regularna to 22,99 zł). Do kupienia TUTAJ.
Tak jak wspominałam wszystkie te kosmetyki, a także wiele innych wspaniałości możecie znaleźć w sklepie Hairstore.pl. Zachęcam Was do zapoznania się z naprawdę atrakcyjną ofertą. Ponadto od jakiegoś czasu do każdego zamówienia dołączane są urocze "TOREBKI RZECZY PRZYJEMNYCH" skrywające różne niespodzianki! Możecie w nich znaleźć coś słodkiego, ciekawe próbki albo kupony rabatowe :)
Napiszcie koniecznie, czy używałyście kiedyś którego z tych kosmetyków i jak się u Was sprawdzał :) Jakie są Wasze typy kosmetyków bez których nie wyobrażacie sobie codziennego makijażu? Znacie sklep Hairstore.pl?
Pozdrawiam,
sarinacosmetics :)
Rewelacyjny podkład ;) ..i oczy wyglądają zjawiskowo.
OdpowiedzUsuńSame cudeńka :).
OdpowiedzUsuńKredka do brwi z Catrice, to jedna z ulubionych, a róż ma przepiękny kolor - od razu przykuł moja uwagę
OdpowiedzUsuńPodkład Catrice bardzo mnie zaciekawił, w dodatku ma bardzo ładny kolor :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciekawie wygląda ten podkład. I kolor ma piękny. Kredkę do brwi to już dawno miałam kupić. A tusz to naprawdę poezja. Pięknie podkreśla rzęsy...Generalnie fajne te Twoje hairstorowe nowości :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci w tym makijażu, podkład wygląda super :)
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na Tobie ten podkład a róż ma ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńU mnie królują zupełnie inne produkty :)
OdpowiedzUsuńPodkład - Bourjois Healthy Mix lub Skin79,
puder - Wibo, Fixing powder - tani i niezawodny,
tusz - L'oreal Volume Million Lashes So Couture - najlepszy!
brwi - żel brązujący z Wibo, pisak z Catrice
róż - rzadko używam i nie mam ulubieńca :)
o kurcze, nie wiedziałam, że ten podkład z catrice ma taki piękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie kredkę do brwi ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale bardzo podoba mi się ten róż.
OdpowiedzUsuńJa chcę instrukcję jak się robi taką animację :D
OdpowiedzUsuńto proste - na początek 2 zdjęcia "przed" i "po" o mniej więcej takich samych wymiarach. Potem wystarczy darmowy program PhotoScape -> wybierasz z kółka opcji "AniGif" a potem wrzucasz te 2 zdjęcia i ustawiasz czas migania, rozmiar i już, potem wystarczy zapisać plik jako typ ".gif" :)
Usuńpiękne brwi, chciałabym poznać ten podkład Cartice All Matt Plus z czystej ciekawości
OdpowiedzUsuńU mnie niestety tusz theBalm się nie sprawdził, jest to jedyny kosmetyk tej marki, który mnie zawiódł. Podkład Catrice mam ochotę wypróbować, wygląda bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPiękne brwi, jeżeli chodzi o bazę do wszelkich zabiegów upiększających to zadbałam o nawilżenie skóry bo bez tego tzn. na suchej skórze kosmetykom zdarza się podkreślić mankamenty urody...dobrym sposobem na nawilżenie jest uzdatnienie wody do kąpieli (filtrem prysznicowym z systemem kdf)
OdpowiedzUsuńdzięki za radę, ale ja na szczęście nie mam żadnych problemów z suchą skórą, więc nie potrzebuję specjalnych filtrów prysznicowych :)
UsuńJezu jaka Ty jesteś piękna!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zestaw idealny :) Ja od siebie dorzuciłabym rozświetlacz i bronzer:)
dziękuję za komplement :) U mnie rozświetlacz i bronzer często jest pomijany z braku czasu, ale też lubię tego typu kosmetyki :)
UsuńPiękny róż. Brwi cudnie podkreślone, ta kredka mnie ciekawi, choć ja tylko inglotowej pomady używam :)
OdpowiedzUsuń